wtorek, 30 sierpnia 2011

Ułan: polski przedwojenny sznyt

Ach, ci nasi chłopcy malowani...
Ponieważ nie lubię malować Niemców, za to lubię malować konie, więc dorwawszy swego czasu 120-mm figurkę niemieckiego kawalerzysty niedługo się zastanawiałam, co z niej zrobić. Polaka! A konkretnie polskiego ułana. Co za problem przerobić, myślałam. Koń jest, siodło jest, mundur jest, uzbrojenie z grubsza takie samo...
Narobiłam się przy tej figurce jak dziki osioł. Polskie oporządzenie niby było do niemieckiego podobne, ale detalami różniło się mocno. Tu troczek, tam sznureczek, skobelek inaczej, pętelka na lewo. Obłędna robota.
Ale chyba było warto.
Przedstawiłam mojego ułana na tle czeskiego słupa granicznego, podczas zajmowania Zaolzia w 1938 roku.
A co. Takie karty w historii też mieliśmy.
Skala 120 mm, bazą wyjściową był zestaw Dragona.
Historia powstawania figurki jest tutaj.







4 komentarze:

  1. Pamiętam doskonale kaprala dyplomowanego "po przejściach", zwłaszcza wykład o bliźnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczna figurka - jeden tylko widzę błąd: 45-50 letni kapral w 1938 roku? Nie ma mowy.

    Kapral mógł mieć w tym czasie 25 lat... jeśli był wiekowy. 40-45 lat to wiek wachmistrza i to starszego.
    Kaprale w tym wieku to chyba w 1945 roku lub oficerowie starsi - około pułkownika (reszta na emeryturze).

    Pozdrawiam
    Krzysiek

    OdpowiedzUsuń
  3. Krzysiek - święta racja.
    Tyle że w trakcie budowy trafiła mnie głupawka i wymyśliłam mojemu kapralowi całą historię. Otóż: kapral z cenzusem, a więc persona, zawadiaka awanturnik, kilkakrotnie degradowany, taki co to bez bejsbola nie podchodź. Dlatego tylko kapral, choć powinien być, jak piszesz, wachmistrzem.

    OdpowiedzUsuń
  4. No i jeszcze coś ,jeżeli jest to stary kawalerzysta to powinien mieć krzywe nogi ,takie "na beczce prostowane". Setki jak nie tysiące godzin w siodle robiło swoje.

    OdpowiedzUsuń