czwartek, 15 grudnia 2011

Dzieje wypraw krzyżowych: Rogi Hittinu, 1187

Gdy stoi się na Górze Błogosławieństw i patrzy ku południowemu zachodowi, ponad wodami Jeziora Genezaret, doskonale widać dwa skaliste wzgórza na zachodnim brzegu jeziora, znane jako Rogi Hittinu.

W 1187 roku wojska Saladyna zaatakowały idącą na odsiecz oblężonej Tyberiadzie armię krzyżowców. Muzułmańska lekka jazda zepchnęła chrześcijan w nagie, bezwodne skały pod wioską Hittin, skutecznie odcinając ich od wody. Był lipiec, koszmarny, wysuszający upał: słabnący z każdą godziną krzyżowcy mimo wielokrotnie ponawianych ataków nie zdołali się przebić nad jezioro. Zginęli lub dostali się do niewoli król jerozolimski i wielu dygnitarzy królestwa, zamordowano - po odmowie przejścia na islam - niemal wszystkich pojmanych rycerzy zakonnych (templariuszy). Relikwie Krzyża Świętego wpadły w ręce Saladyna.

Klęskę pod Hittin krzyżowcy ponieśli niejako na własne życzenie, nierozważnie pchając się wprost pod ostrza Saladynowych mieczy, nie dbając o zaopatrzenie, o zapasy wody. Pysznie i butnie liczyli, że skoro nazywają się Armią Boga, to Bóg musi być po ich stronie, to musi im dać zwycięstwo. Nie pamiętali, nie chcieli pamiętać, że drogi Boże nie są, nigdy nie były, drogami ludzkimi. Nie pamiętali, jak często Jezus ostrzegał swych uczniów: uważajcie, abyście kiedyś nie usłyszeli: "zaprawdę, nie znam was!"

Klęska pod Hittin była początkiem końca łacińskiego Królestwa Jerozolimskiego. Initio calamitatis regni.





3 komentarze:

  1. tło: powinno być wypalone, rozprażone słońcem!
    Nie czarne, nie pasujące do treści przesłania!
    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Andrzej... to głębsza metafora... to odzwierciedla rzeczywistość duchową. Tak przynajmniej mniemam...

    OdpowiedzUsuń