piątek, 16 grudnia 2011

Dzieje wypraw krzyżowych: Utrata Jerozolimy, 1244

Nad rzekami Babilonu siedzieliśmy
płacząc na wspomnienie Syjonu.
Bo jakże możemy śpiewać pieśń Pańską
w obcej krainie?
Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie,
niech uschnie moja prawica.
Niechaj mi język przyschnie do gardła,
jeśli nie będę pamiętał o tobie -
Jerozolimo, utracona Jerozolimo!
Jerozolimo, nie zapomnę ciebie.


Po klęsce pod Hittin Saladyn zdobył Jerozolimę. Potem kilkakrotnie jeszcze przechodziła z rąk do rąk, by w 1244 roku ostatecznie stać się łupem islamu.
Przez kolejne siedem wieków była miastem niczyim, miastem niepotrzebnym - a jednocześnie miastem tęsknoty, miastem nadziei, miastem żyjącym w marzeniach. W pewnym momencie liczba ludności spadła do zaledwie 4 tys. Zapomniane Wzgórze Świątynne znajdowało się w opłakanym stanie, a okoliczne tereny wiejskie w ruinie.

Przez tysiące lat Żydzi w diasporze podczas wieczerzy święta Pesach tak składali sobie życzenia, wspominając swą duchową historię:

To jest chleb niedoli, który nasi przodkowie jedli w ziemi egipskiej.  Każdy głodny niech wejdzie i je z nami; każdy potrzebujący niech wejdzie i obchodzi z nami Pesach. W tym roku jeszcze tutaj, w przyszłym – już w Izraelu; w tym roku – jeszcze jako niewolnicy, w przyszłym – jako ludzie wolni. Leszana haba bJiruszalajim! W przyszłym roku - w Jerozolimie!

Żegnaj, Jerozolimo, utracona Jerozolimo. Jerozolimo, do której tęskniliśmy, Jerozolimo, do której wciąż tęsknimy, Jerozolimo, do której nie umiemy przestać tęsknić. Stracony, stracony Valinor dla tych, co zostali na Wschodzie.







1 komentarz:

  1. Wrazenie rzeczywiście dramatyczne, tylko... strasznie ciemne, ledwo coś widać!
    Jeszcze jedno: miecz w prawicy pległego krzyżowca - może by go ułamać...?
    A.

    OdpowiedzUsuń