piątek, 23 marca 2012

Herakles

Tak, wiem... jest niejakim nadużyciem podciąganie tej historyjki pod jedną z dwunastu prac Heraklesa. Wiem...

Stworzenie, które szczerzy ząbki do naszego bohatera, raczej nie wygląda ani na hydrę lernejską, ani na lwa nemejskiego, ani na dzika erymantejskiego, ani na łanię kyrenejską, ani na byka kreteńskiego, ani na ptaki stymfalijskie. Na nic zresztą nie wygląda, ewentualnie troszkę na Cerbera. Tyle że jednogłowego, w wersji soft.

Pożeniłam te dwie figurki (i podstawkę) w przypływie jakiegoś swojego wisielczego humorku. W sumie, czemu nie?

Herakles pochodzi z firmy Scale75. Urocze jest to, że choć goły, jest całkowicie ubrany. Poza tym lubię malować mięśniaków.
Zwierzątko... nie wiem. Dostałam od kogoś, kiedyś, skądś.

1 komentarz:

  1. ...a kto powiedział, że Herakles odwalił swoje kontraktowe dwanaście fuch i spoczął na laurach? Miał zakaz przyjmowania drobnych pobocznych zleceń, czy co, a?! Kto by się odważył stanąć mu w drodze?
    A.

    OdpowiedzUsuń