poniedziałek, 19 marca 2012

Taki sobie krzyżowiec

Chłop jak chłop, popiersie jak popiersie, nothing special. Ale...


To, że lubię malować charakterne gęby, to wszyscy P.T. Czytelnicy mojego bloga już do znudzenia wiedzą. Ten też jest charakterny: gość z gatunku tych, których nie chciałabym spotkać podczas wieczornego spaceru z psem. Żeby charakterność gęby uwypuklić, wywaliłam nosal. Choć wiem, że bez nosala nie ma hełmu, ale też nosal mocno zniekształca wyraz twarzy.

Cały witz z tą figurką polega na nieco odmiennej technice malowania, jaką zastosowałam. Otóż kolory bazowe nałożyłam normalnie, farbami, pierwsze cienie również, gębę wymalowałam standardowo. Dopiero potem, do rozjaśnień i brudzingu, użyłam suchych pigmentów MiGa, Vallejo i co tam jeszcze w słoiczkach miałam. I dochodzę do wniosku, że suche pigmenty to technika, która w figurkowym malarstwie też ma potencjał.

Pegaso, skala chyba 1/10.

1 komentarz:

  1. Gębusia faktycznie słodka...
    Domyślam się, że płaszcz z krzyżem pozwalał podejść do ofiary... sorry, wróć - ofiarodawcy i dobroczyńcy, alias sponsora, bez budzenia niewczesnych obaw...
    A.

    OdpowiedzUsuń