czwartek, 29 marca 2012

Trałowiec rzeczny T1, 1930: mała kupka żywicy

Takie jakieś sobie niedawno kupiłam...

Takie jakieś to tzw. starszy pokrak, z gatunku tych, jakie najbardziej lubię. Trawler (trałowiec) rzeczny z Flotylli Pińskiej, zbudowany 1927/1930, we wrześniu 1939 samozatopiony przez załogę. Bocznokołowa pływająca puszka po konserwach.

Model tego czegoś wypuściła firma Choroszy Modelbud w skali 1/72; ostatnio pojawił się też model siostrzanego T4 w skali 1/35, ale to już za wielka bambaryła dla mnie - ja wszak mikrodłubaczem jestem, nie modelarzem.

Pudełko formatu zeszytu mniej więcej, płaskie, porządne. W pudełku - instrukcja obsługi po polsku i angielsku, format A4:

Wewnątrz pudełka cztery woreczki z częściami:

Woreczek nr 1 - kadłub:
Odlew dość delikatny, wgłębne linie podziału blach, na odlewie widoczne rysy od niedokładnie wygładzonej formy - trzeba będzie szlifować:
Woreczek nr 2 - większe elementy konstrukcyjne okrętu:
Deski niby wytrasowane ładnie, ale czemu bez podziału poprzecznego, hm? Dziobowy pokład wygięty w banana - to w sumie nie problem, da się na ciepło wyprostować.
Drzwi do sterówki oraz greting. Greting naprawdę mi się nie podoba, jest nierówny, pozalewany, niedbały. Wlewki zeszlifuję szczoteczką metalową, ale te krzywości... brrr.
Do drzwi, a raczej okienek, dołożono kawałeczek przezroczystej folii - czystej, sztywnej, fajnej.

Woreczek nr 3, czyli tzw. miełkije detali, drobnica znaczy.
Sporo tego, i patrząc na rozsypaną kupkę mam uczucie, że aż za dużo. Ale pewnie w trakcie budowy okaże się, że wcale nie... Wszystkie części delikatne, nic się nie połamało (choć kilka odłamało się od nadlewek - nie szkodzi, czysto się poodłamywały).

Elementy kół łopatkowych i blok silnika - reprodukuję nie wszystkie, po kilku reprezentantów grupy:
Koła ratunkowe i trały. Ładne są te kółka...

Wsporniki pod greting:
Garść nienazwanego drobiazgu:
Żurawiki, kotwica i koło sterowe. Żurawiki też mi się podobają:
I woreczek ostatni, zawierający 3 elementy podstawki.

Reasumując: może to być naprawdę fajny okręcik, zwłaszcza gdy się go zrobi na dioramie (a takie mam plany), z załogą. Załogę już sobie dobrałam, teraz tylko pokonać wrodzone lenistwo, usiąść i zbudować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz