piątek, 9 marca 2012

W damskim siodle


Jedno z moich wielkich, niezrealizowanych marzeń: jazda konna po damsku.

W młodości trochę jeździłam konno, ale wyłącznie po męsku. Potem popsuł mi się kręgosłup i lekarz wyraźnie, expressis verbis, raz na zawsze zabronił mi dwóch rzeczy: primo, jeździć konno, secundo, jeździć na rowerze.
Oczywiście nie od razu go posłuchałam; ale po ostatniej próbie przejechania się na spokojnym, dobrze ujeżdżonym koniu uznałam, że jednak pan doktor miał rację. Trudno, wspomnień nikt mi nie odbierze.

No a ponieważ konie lubię, więc... oczywiście... zamarzyło mi się zrobić figurkę paniusi po damsku ujeżdżającej:
Ba, jasne, tylko skąd wziąć paniusię, damskie siodło i damski dosiad?

Rzeźbiarzem nie jestem, więc najpierw trzy dni pokwękałam, że chcę a nie umiem (Victorius świadkiem), potem wlazłam do pudła z odpadkami i zaczęłam kopać. Znalazłam części, z których udało się złożyć konia; znalazłam jakiś dragonowski półprodukt na siodło; znalazłam kadłubek (oczywiście męski), ramionka i nóżki, na których postanowiłam nadbudowywać paniusię. Znalazłam główkę w kapelutku (męską, ale o delikatnych rysach), znalazłam dłonie.

Znowu pokwękałam, a potem rozrobiłam miliputa czy inną jakąś plastelinę i trzy kolejne dni dłubałam. Kwękając oczywiście.

Od razu powiem, gdzie zrobiłam specjalne "myki". Tak więc:
1. koń ani jednym kopytkiem nie dotyka ziemi.

2. koń porusza się raczej szybkim kłusem. Sukienka paniusi powinna być bardziej rozwiana, ale takie rozwiane sukienki z reguły odsłaniają niezbyt elegancki, kawaleryjski bucior, który nawet arystokratki ubierają do konnej jazdy. Żeby było eleganciej, zrobiłam fałdki mniej rozwiane, niż powinnam.

3. paniusia powinna głębiej siedzieć w siodle - prawy, pardon, półdupek powinna mieć nie na końskim kręgosłupie, a po jego prawej stronie. Tyle że taki głęboki dosiad znowu wygląda mniej elegancko, niż płytki.

4. paniusia powinna mieć kapelusz zamocowany do głowy sznureczkiem albo rzemyczkiem przebiegającym pod brodą. Wygląda to, powtórzę się, mniej elegancko. Rzemyczka nie ma.

5. na głowie moja paniusia ma męski kapelusz, powinna mieć damski plaskaty cylinderek z lekko podwiniętym rondem. Cylinderek zdecydowanie mi się nie podoba; zostawiłam kapelusz.

6. koń jest jakby za wielki, a paniusia zbyt drobna. Owszem, o to mi właśnie chodziło.

7. zupełnie niechcący wyszedł mi koń inochód. Tyz piyknie.

To są "myki" zamierzone. Reszta to już błędy, albowiem, repeto, rzeźbiarzem nie jestem i rzeźbić nie umiem.

Skala 54 mm.


5 komentarzy:

  1. Na takich szczegółach to trzeba się rozumieć. Ja powiem tylko prosto: PODOBAMISIE!!!
    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie opisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygląda to super. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń