czwartek, 12 lipca 2012

Run, Forrest, run!

Gdzieś z miesiąc temu wypatrzyłam w jakiejś okrętowej gazetce portretowe zdjęcie współczesnego radzieckiego okrętu podwodnego, z tych czarnych, obłych, brzydkich jak noc listopadowa.

Na okrętach podwodnych znam się jak kura na pieprzu, ale ten mi się po prostu spodobał, tak po babsku, czysto estetycznie. Sprawdziłam, co on jest - jakaś Akuła - rozejrzałam się za modelem, znalazłam HobbyBossa w 1/700 za jakieś śmieszne pieniądze, kupiłam.

Model złożony z 10 czy 11 części, z których, jak się okazało, wykorzystałam dwie.
Plus kalkomanię.

W internecie znalazłam przesłodkie zdjęcie, przedstawiające taki "czarny-obły-brzydki" okręt w szybkim marszu na powierzchni:
Tak, wiem, że to nie Akuła.

Złożyłam modelik, umieściłam go na kawałku styroduru, swoją metodą zrobiłam wodę. Model pomalowałam na czarno - obleśnie wyglądał - postarzyłam, pobrudziłam, ożywiłam. Na kiosku postawiłam dwie pacynki, wyłącznie jako mierniki wielkości (wiem, że to bez sensu, powinni chłopcy w środku siedzieć, nie chorągiewkami machać). Na własną rękę dorobiłam część peryskopów i anten, i tyle.

Obiekt mało fotogeniczny a i fotograf do chrzanu, ale trudno. Chciałam Geparda w biegu, mam Geparda w biegu.

Kota nie widać, siedzi wewnątrz okrętu. Szkoda zwierzątka na zmarnowanie w takim wietrze.

Skala 1/700.


3 komentarze:

  1. Jest mrożący krew w żyłach dramatyzm.
    - Się dzieje!

    OdpowiedzUsuń
  2. absolutely amazing!! great work!
    I like the water and the impression of speed!
    (you used cotton for the sea foam?)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sam - I use only few flocks of cotton. Majority of the water is Vallejo's transparent gel, painted in acrylics. Simply art of illusion ;)

    OdpowiedzUsuń