poniedziałek, 17 września 2012

Libertatem mihi expugnavi

Czyli po naszemu: wywalczyłem sobie wolność.
Wyobraźcie sobie starego, ponad 40-letniego gladiatora, który na koniec kariery dosłownie wywalczył sobie wolność. Wyobraźcie sobie drewniany miecz w jego dłoni. Woobraźcie sobie... spróbujcie sobie wyobrazić jego myśli, marzenia i wspomnienia.

TUTAJ możecie trochę poczytać o życiu gladiatorów.

Popiersie Younga, skala 1/10.

2 komentarze:

  1. G R A T U L U J Ę
    Wybrać ciekawy temat, porządnie go odmalować i przydać mu znaczenia uzupełniając go tak wspaniale opowieścią.
    - Co jeszcze można chcieć?

    No dobra, żeby już pomarudzić, chciałbym żeby nie było wypaleń, utrudniających odbiór zdjęcia. Tak, wiem, że to trudne! ...ale możliwe.

    Jest jeszcze jedna sprawa (która pewnie nie tylko mnie ciekawi!) co Autorka - przy kolejnej realizacji - uważa za osiągnięcie.

    W czym tkwił największy ból do pokonania, co sprawiło największy kłopot a co dziką (lub cichutką) radość gdy zostało przezwyciężone.

    Jako zwykły oglądacz nie mam pojęcia ile pracy trzeba było w coś włożyć, jakich technik trzeba było użyć, z jakich pomysłów trzeba było skorzystać, w jak wielkim trudzie powstał jakiś efekt i dlaczego ten a nie inny jest ważny.

    Uchylenie rąbka tajemnicy jak powstawał pomysł i jak przybierał coraz bardziej realne kształty może być dla takiego jak ja profana - osoby spoza świata miniaturystów - fascynujący!

    Rozzuchwalony poruszającym przykładem, niczym ten który wywalczył sobie wolność te pytania zadałem. I pewnie w tej ciekawości nie jestem odosobniony.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedynym "bólem" było nie zgubić fascynującego kształtu sklepienia czaszki podczas malowania, zwłaszcza podczas nanoszenia łysinki. Trudu w tym nie było.
    Jak powstał pomysł? Nie pamiętam... Przyszedł do mnie w formie już gotowej, ten pomysł, jak zobaczyłam gdzieś w necie "surowe" popiersie gladiatora.

    OdpowiedzUsuń