poniedziałek, 3 września 2012

Porucznik lekkiego znaku

Historia jakich wiele...
Oto biedny szlachcic, który kiedyś  - około 1660 roku - zaciągnął się był do chorągwi wołoskiej w nadziei, że tą drogą zdobędzie majątek. Nic z tego nie wyszło, choć parę razy było blisko. Raz nawet jego chorągiew miano przezbroić na pancerną.  Dochrapał się stopnia porucznika. Ma około 50 lat i jest już zmęczony. Coraz częściej służba w lekkiej kawalerii zaczyna go przerastać. Chętnie by już odszedł i odpoczął, tylko nie ma gdzie. Nie ma żadnego miejsca na świecie , które mógłby uznać za swoje. Pozostanie w służbie do końca i ma świadomość, że to nie będzie piękny koniec...  

Tę historię opowiedział mi przyjaciel ze Świdnicy. Poprosił też, żebym ją namalowała - co i z radością uczyniłam.

Zwrócił mi też uwagę, że taki dobór barw w tym okresie historycznym nie był uregulowany prawnie. Był po prostu najbardziej typowy. Gdzieś tak w latach 70 XVII zaczęły przyjmować się barwy :
- Dla jazdy lekkiej - całkowicie ciemny błękit lub z słomkowo-żółtymi dodatkami
- Dla pancernych - granatowy kontusz z srebnymi dodatkami i czerwonym żupanem (gdy zakładano pancerz, to zdejmowano kontusz)
- Dla husarii - barwy odwrotne w stosunku do pancernych i przeważnie złote dodatki. Husarze również zdejmowali kontusz.

Oczywiście był to proces długotrwały i zakończył się dopiero w połowie XVIII w (mundury kontuszowe od 1746 r.) Generalnie w omawianym okresie starano się utrzymac barwę (choć nie krój) na szczeblu chorągwi

Popiersie Younga, pyszne, wspaniałe. Niedawno już jedno malowałam, teraz z rozkoszą popacykowałam drugie.

Dzięki za pomysł, kumplu!

Na początek - rodzinna fotka z "moim" Kozakiem. Oba popiersia malowane w odstępie 2-3 tygodni, a każde inne:


I reszta pana porucznika:

2 komentarze:

  1. Pięknie opowiedziane story! Wskazuje na to jak zajmowanie się miniaturkami uszlachetnia. Zachęca do pogłębiania swojej wiedzy i (jak w tym przypadku) do szczodrego dzielenia się nią.

    Z uwagi na przesadną (zapewne) rolę jaką przypisuję oczom pierwsze zdjęcie uważam za wyjątkowo udane! jest coś niepokojącego w tym wzroku.

    Myślę, że gdybym Go spotkał to nasza rozmowa byłaby nader interesująca! I wiem, że jeśli by mnie o coś zapytał dobrze musiałbym się zastanowić co mu odpowiedzieć... .

    Cieszę się, że dzisiaj też tu byłem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie uwaam, żeby rola przypisywana oczom mogła być przesadna.
    W oczach albowiem odbija się dusza człowieka.
    Ja zawsze poświęcam im mnóstwo czasu i uwagi. Rzeźba twarzy jest z reguły dana, zmiany w mimice mogę wprowadzić raczej niewielkie - oczy są "całe moje".
    I za to właśnie lubię popiersia.

    OdpowiedzUsuń