poniedziałek, 4 marca 2013

Beauty and the Beast

Kto tu piękność, a kto bestia, ustalcie sobie sami.


Postać Conana Barbarzyńcy zawsze mnie troszkę śmieszyła, zwłaszcza gdy czytałam 165. odcinek jego przygód, napisany przez dalekich epigonów Howarda, tłumaczony na kolanie przez ucznia liceum i wydany na powielaczu w I połowie lat 90.-tych. Gdzie się chłop, Conan znaczy, nie ruszył, natychmiast rzucało się na niego stado dzikich smoków, komando magów 120. poziomu oraz ze cztery najpiękniejsze dziewoje świata. A on ze wszystkiego, nawet z dziewoj, wychodził zwycięsko...!

Dlatego mojego Conana zmontowałam tak, jak zmontowałam.

Śmigłowiec - OH-6 - dostałam w prezencie od Victoriusa. Zrobiłam go prosto z pudełka; to dość stary wypust Italeri przepakowany przez Bilka. Skala 1/72. "Prawdziwe" malowania wydały mi się jakieś takie, ni przypiął ni wypiął, więc przemalowałam mój śmigłowiec w barwy niemiecko-austro-węgierskie. Bez ideologii, po prostu takie mi się podobały. Wykorzystałam jakieś stare kalkomanie nieznanej proweniencji do, bodajże, Oeffaga. Oraz dwóch austro-węgierskich pierwszowojennych pilotów z zestawu Oriona.

Zła jestem, że nie udało mi się umocować śmigłowca w locie bez "podpórki". No ale.

Skala... no nie wiem. Conan - 75 mm, śmigłowiec - 1/72.

4 komentarze:

  1. Sam śmigłowiec z pierwszowojennymi pilotami to fajny pomysł i wart rozwinięcia.
    Conan też niezły.
    Mam tylko pewne obiekcje co do połączenia jednego z drugim i to jeszcze w towarzystwie muchomorków.

    Trochę chyba zbyt dużo tych dobroci jak na jedną, mała winietkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam większego klocka na podstawkę, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że grzybki są sekretnym kluczem do interpetacji:)Jak zobaczylem tegoż Conana to usmiech od ucha do ucha sie pojawił pomimo szarugi i raczej nie opusci mnie do konca dnia. Dzieki:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście, że grzybki! W grzybkach siła! Czyś o tym nie wiedział?

    OdpowiedzUsuń