poniedziałek, 24 marca 2014

Jajo

Tym razem dosłownie...

Jadłam jesienią w Szczecinie jajko na miękko. Jadłam, gadałam z przyjaciółmi, machałam tym jajkiem na wszystkie strony. Skorupka jakoś tak mi się rosochato ułamała; podniosłam w pewnym momencie w/w skorupkę na wysokość oczu i jakoś tak... - oczyma wyobraźni ujrzałam, jak spod lodów Spitsbergenu wynurza się atomowy okręt podwodny.

No i poszło.

Półprodukty:

Gł. inżynier Hamlet:


Etapy "produkcji":

I gotowe. Dwa dni roboty.


2 komentarze:

  1. I właśnie za takie historię lubię podglądać Twoje prace! :)
    Genialne.

    OdpowiedzUsuń