czwartek, 11 stycznia 2018

LAV-AT Polish Marine Corps

Że co, że Polska nie ma Korpusu Piechoty Morskiej?
Ale mogłaby mieć!

Pułkownik Antoni Utopiec był zastępcą dowódcy komponentu lądowego Polskich Sił Zbrojnych podczas wielkich jesiennych manewrów DRAGON, odbywających się co 2 lata. Podczas tradycyjnej na koniec ćwiczeń, choć całkowicie pozaregulaminowej, popijawy ze swoim amerykańskim odpowiednikiem wygrał od niego batalion LAV-ów. Dosłownie nazajutrz dyscyplinarnie wyleciał z wojska, a Amerykanina ledwo odratowano na OIOMie. O swojej wygranej nikomu nie powiedział: nie zdążył, nie miał głowy, zresztą co tu w ogóle gadać.

Tymczasem Amerykanie potraktowali obietnice swojego generała poważnie, jako dług honorowy. I niecały rok później poinformowali stronę polską, że wzmiankowany batalion jest już przygotowany do transportu i gdzie go, jeśli łaska, dostarczyć?

Ostatecznie, po fazie początkowej paniki decyzyjnej w polskim MON, LAVy trafiły do 7. Pomorskiej Brygady Obrony Wybrzeża w Słupsku. Trafiły ze szkieletowymi załogami złożonymi z rozbawionych całą sytuacją amerykańskich instruktorów. Ponieważ zaś specyfika ich użycia okazała się zupełnie inna - od wszystkiego totalnie inna - więc MON postanowiło powołać samodzielny komponent w Siłach Zbrojnych - Korpus Piechoty Morskiej Rzeczypospolitej Polskiej.

Batalion LAVów otrzymał imię swego poniekąd twórcy Antoniego Utopca, pospiesznie pośmiertnie awansowanego na generała brygady. Pośmiertnie, gdyż gen. Utopiec kilka tygodni przedtem wpadł był na niestrzeżonym przejeździe pod rozpędzone pendolino relacji Gdynia-Rzeszów, wracając z zakupów w Biedronce.

Model Trumpka, skala 1/72. Oznaczenia Toro.

Nazwa własna wozu - Meluzyna.













1 komentarz: