wtorek, 12 maja 2020

Fairyland


A historyjka taka słodziutka.

Znaczy się płynie sobie okręt, płynie i mija domy na urwistym klifie, załoga macha mieszkańcom, mieszkańcy machają załodze. Zaś w roli honorowej eskorty obsadził się XIX-wieczny żaglowy 12-działowy kuter, taki wiecie, z zupełnie innej bajki.

Pamiętacie cykl "Niszczyciel" Taylora Andersona? To coś trochę z tego klimatu.

Trochę.

Zdaję sobie sprawę, że tak blisko urwiska domy by raczej nie stały. Że żaden okręt nie podpłynąłby tak blisko brzegu. Że trawa nie jest aż taka zielona a farba na domkach aż tak jaskrawa i czysta. I że takie kutry dawno już nie istnieją pod niebem.

W nosie to mam.

To jest Kraina Wróżek. Fairyland.

Okręt - HMS Aurora 1945, Flyhawk + drewniany pokład i metalowe lufy, też Flyhawk. Kuter - Mikrostocznia. Domki - EVADAM.pl. Klif - styrodur z posypkami. Ludziki - Eduard.

Kot siedzi jak zwykle wysoko.

Skala 1/700.







































































5 komentarzy:

  1. Piękna ta "Kraina Wróżek " !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czarująca. Niesamowita. Ponadwymiarowa. Wspaniała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślałaś może o budowie USS Walker w konfiguracji z misji na Nowe Wyspy Brytyjskie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś myślałam. Teraz musiałabym od nowa przeczytać cały cykl.

      Usuń
    2. Przeczytać i przyjrzeć się sylwetce w 5 tomie. Spróbuję w przyszłym roku USS Ward z JSC przerobić.

      Usuń