Strony

czwartek, 15 września 2011

Gloria victis: śmierć ORP "Gryf"


Stawiacz min ORP "Gryf" poległ w walce, w porcie helskim, wieczorem 3 września 1939 r.

Początek działań wojennych zastał „Gryfa” kotwiczącego w porcie wojennym na Oksywiu. Przed południem 1 września „Gryf”, wykonując plan Rurka, przeszedł w okolice Helu. Około 18.00 odparł pierwszy atak ponad 30 samolotów Luftwaffe, tracąc 5 zabitych (w tym dowódcę, komandora porucznika Stefana Kwiatkowskiego). Uszkodzony „Gryf” zawrócił do portu helskiego. Ranni zostali przewiezieni do szpitali a okręt zadokowany dla usunięcia powstałych uszkodzeń, głównie urządzenia sterowego. Wieczorem na stawiacz min dotarł nowy dowódca, komandor porucznik Stanisław Hryniewiecki. 2 września Dowództwo Floty podjęło decyzję o przekształceniu „Gryfa” w pływającą baterię, broniącą cypla od strony Zatoki Gdańskiej. Dołączył do niego również „Wicher”. Na okręcie pozostawiono jedynie część załogi, niezbędną dla funkcjonowania artylerii, reszta weszła w skład lądowej obrony Helu. Późnym popołudniem uczestniczyła ona w odpieraniu kolejnego nalotu na Hel. Przez całą noc z 2 na 3 września trwały naloty nękające, prowadzone przez niemieckie samoloty. Nie wyrządziły co prawda większych szkód, ale nie pozwoliły zasnąć ani załodze lądowej obrony Helu, ani zakotwiczonych okrętów.
Rankiem 3 września atak na Hel przeprowadziły dwa niemieckie niszczyciele: „Leberecht Maass” i „Wolfgang Zenker”. Otworzyły one ogień z dużej odległości, około 6.55. W miarę zbliżania się Niemców, strzelać rozpoczęły „Gryf” i „Wicher”, a wkrótce po nich także Bateria im. Heliodora Laskowskiego (cztery działa kal. 152 mm). Polscy artylerzyści (najprawdopodobniej z „Gryfa” lub baterii cyplowej) uzyskali trafienie w maskę ochronną działa nr 2 na „Leberecht Maass”, co spowodowało, że Niemcy postawili zasłonę dymną i odpłynęli, ścigani ogniem z polskich stanowisk. „Gryf” również został, dwu- lub trzykrotnie trafiony pociskami kal. 127 mm. Zniszczone zostało jedno z działek przeciwlotniczych Boforsa i uszkodzony lewy silnik. Zginęło sześciu marynarzy, siódmy zmarł później z odniesionych ran.
Około 9.00 rano nad portem helskim ponownie pojawiły się niemieckie samoloty, Junkersy Ju 87 z 4(St)/186 (T) Trägerstaffel. Nalot przeprowadzono z dużej wysokości. Większość bomb została zrzucona właśnie na „Gryfa”, jedna z nich trafiła w rufę, kilka innych wybuchło w pobliżu. Zginęło kolejnych dwóch marynarzy a na okręcie wybuchł pożar, zagrażający eksplozją rufowych komór amunicyjnych. Podczas kolejnego nalotu niemieccy piloci skoncentrowali swoje ataki na „Wichrze”, zatapiając go. Jedna z bomb trafiła w śródokręcie wciąż płonącego „Gryfa”, powodując dalsze uszkodzenia. Los okrętu dopełnił się około 18.00 po zbombardowaniu przez wodnosamoloty z 3./Kü.Fl.Gr.506 i 3./Kü.Fl.Gr.706. Rozdarta eksplozją ściana doku pływającego przebiła burtę stawiacza min, powodując wyciek paliwa, które zapaliła kolejna bomba. Przy niedziałających pompach i agregatach pożaru tego nie dało się już opanować, wybuchająca zapasowa amunicja przeciwlotnicza nie pozwoliła ekipom ratowniczym zbliżyć się do „Gryfa”. Po ewakuacji załogi osiadł on na dnie basenu portowego, płonąc przez następne dwa dni.

Model kartonowy w skali 1/400.

Specjalne podziękowania dla Andrzeja, Mariaszka i wszystkich, którzy czekali na zakończenie budowy dioramy.



























1 komentarz:

  1. Widziałem model w trakcie powstawania... Opracowanie wycinanki w zasadzie typowe, pozwalające na zbudowanie typowego modelu redukcyjnego; zbudowana została ładna, wymowna diorama, z grubsza redukcyjna, zgodna z zachowaną dokumentacją historyczną i fotograficzną. Kasia natomiast nam demonstruje, czego brak typowo pojętej REDUKCJI!!! Nawet najlepiej pokazany model pozostaje tylko i właśnie modelem, a nie obiektem rzeczywistym! Nie pokażą też tego typowe zdjęcia, bo zawsze brakować im będzie naturalnego otoczenia i właśnie - światła!
    Boję się, że takie prace oglądane na żywo rzadko dadzą właśnie taki efekt, jako, że takiego - zgodnego z wizją artysty na żadnej wystawie się nie uzyska.
    Dzieło tak przedstawione, niestety, nie pozwala na pozytywną ocenę z punktu widzenia sędziego redukcyjnego, ale też taka ocena nie jest dla Kasi najwazniejsza... Przedstawione zdjęcia (podkreślam: PRZEDSTAWIONE!) pokazuja, przynajmniej w moich oczach, raczej odlany w metalu posąg, rzeźbę, pomnik - nie model, lecz właśnie alegorię poległego okrętu! W ogóle nie przypominają modelu, którego budowę można było obserwować "in statu nascendi" !
    Ale, jak sądzę, Autorce właśnie o ten efekt chodziło, i umiejętnie operując światłem i barwą właśnie taki efekt, taki nastrój uzyskała!
    Gratulacje!
    Andrzej

    OdpowiedzUsuń