Chłop jak chłop, popiersie jak popiersie, nothing special. Ale...
To, że lubię malować charakterne gęby, to wszyscy P.T. Czytelnicy mojego bloga już do znudzenia wiedzą. Ten też jest charakterny: gość z gatunku tych, których nie chciałabym spotkać podczas wieczornego spaceru z psem. Żeby charakterność gęby uwypuklić, wywaliłam nosal. Choć wiem, że bez nosala nie ma hełmu, ale też nosal mocno zniekształca wyraz twarzy.
Cały witz z tą figurką polega na nieco odmiennej technice malowania, jaką zastosowałam. Otóż kolory bazowe nałożyłam normalnie, farbami, pierwsze cienie również, gębę wymalowałam standardowo. Dopiero potem, do rozjaśnień i brudzingu, użyłam suchych pigmentów MiGa, Vallejo i co tam jeszcze w słoiczkach miałam. I dochodzę do wniosku, że suche pigmenty to technika, która w figurkowym malarstwie też ma potencjał.
Pegaso, skala chyba 1/10.
Gębusia faktycznie słodka...
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że płaszcz z krzyżem pozwalał podejść do ofiary... sorry, wróć - ofiarodawcy i dobroczyńcy, alias sponsora, bez budzenia niewczesnych obaw...
A.