Strony

piątek, 11 maja 2012

Recenzja - Modelkrak - Monitor vs Merrimack - Mks-A003 - 1/700

Coś mnie ostatnio naszedł humorek, żeby spróbować sił w skali 1/700.

Na początek wybrałam sobie proste, bryłowate modeliki okrętów z wojny secesyjnej - Monitora, który de facto składał się z płaskiej deski kadłuba i wieżyczki z lufami - oraz Merrimaka/Virginię, okręt o urodzie pływającej trumny. Pomyślałam, że jeśli rzucę się od razu na pancernik albo inny skomplikowany, do bólu zdetalizowany torpedowiec, to polegnę. A te dwie bambaryłki powinnam bez problemu opanować.

Pudełko dość duże, twarde, wypełnione folią bąbelkową. W środku woreczki z częściami i instrukcja obsługi:
Kadłubki Monitora (mały) i Merrimaka (duży):

Żywica taka sobie, średnioziarnista, żółtawa. Może być. Okropnie grube nadlewki pod dnami okrętów, no i oba kadłubki wygięte w banany. Oj, będzie prostowanie, oj...

Faktura desek na Merrimaku niby jest... bez podziałów poprzecznych, niestety. Na Monitorze to samo, blachy naniesione w poprzek, podziałów podłużnych brak. Dechy rzecz jasna (niestety) wypukłe.
Kazamatki nierówne, w dziurach resztki silikonu:
Wieża i lufki do Monitora. Lufki niepowyginane, ale jakieś takie... eee. Do wymiany.
Części do Merrimaka:
Komin pełny od góry...
Za to szalupki ładne:


Merrimac w niewielkim stopniu przypomina rzeczywisty okręt, opracowany został z planów p. Katzera, dość fantazyjnych. Niemniej przeróbka na produkt Merrimakopodobny nie okazała się zbyt trudna nawet dla mnie, nie mającej narzędzi do ciężkiej obróbki żywicy. Chcąc zrobić prawdziwego Merrimaca trzeba by oczywiście znacznie bardziej zaingerować w model.

Po niewielkich waloryzacjach udało mi się zmajstrować całkiem sensowne, jak sądzę, modeliki. Warto je kupić, choćby po to, żeby pobawić się żywicą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz