Na okrętach podwodnych znam się jak kura na pieprzu, ale ten mi się po prostu spodobał, tak po babsku, czysto estetycznie. Sprawdziłam, co on jest - jakaś Akuła - rozejrzałam się za modelem, znalazłam HobbyBossa w 1/700 za jakieś śmieszne pieniądze, kupiłam.
Model złożony z 10 czy 11 części, z których, jak się okazało, wykorzystałam dwie.
Plus kalkomanię.
W internecie znalazłam przesłodkie zdjęcie, przedstawiające taki "czarny-obły-brzydki" okręt w szybkim marszu na powierzchni:
Tak, wiem, że to nie Akuła.
Złożyłam modelik, umieściłam go na kawałku styroduru, swoją metodą zrobiłam wodę. Model pomalowałam na czarno - obleśnie wyglądał - postarzyłam, pobrudziłam, ożywiłam. Na kiosku postawiłam dwie pacynki, wyłącznie jako mierniki wielkości (wiem, że to bez sensu, powinni chłopcy w środku siedzieć, nie chorągiewkami machać). Na własną rękę dorobiłam część peryskopów i anten, i tyle.
Obiekt mało fotogeniczny a i fotograf do chrzanu, ale trudno. Chciałam Geparda w biegu, mam Geparda w biegu.
Kota nie widać, siedzi wewnątrz okrętu. Szkoda zwierzątka na zmarnowanie w takim wietrze.
Skala 1/700.
Jest mrożący krew w żyłach dramatyzm.
OdpowiedzUsuń- Się dzieje!
absolutely amazing!! great work!
OdpowiedzUsuńI like the water and the impression of speed!
(you used cotton for the sea foam?)
Sam - I use only few flocks of cotton. Majority of the water is Vallejo's transparent gel, painted in acrylics. Simply art of illusion ;)
OdpowiedzUsuń