Strony

czwartek, 2 lipca 2015

HMS Hood

Dzieło Mariaszka.
Dziękuję!

Klasyczna, porządna siedemsetka. Taka jaką tylko Mariaszek potrafi zrobić ze średniej jakości starego plastikowego modelu.

„Hood” z Tamiya w skali 1:700.
Mimo że model tworzono bodaj kilkadziesiąt lat temu, to jego elementy dopasowane są do siebie znakomicie. Gdzieniegdzie jest uproszczony, ale to może nawet lepiej, że nie robiono czegoś na siłę.  Część elementów, takich jak podział blach na burtach, okapy na kominach, najmniejsze pelotki, skrzyneczki udało się zrobić samodzielnie, co sprawiło mi szczególnie dużo radochy. Wykorzystałem też różne elementy fototrawione – pozostałości z innych modelików - a to jakieś drzwi, pokrywy  no i rzecz jasna – relingi. Niektóre elementy przerobiłem, ale do pełnej zgodności z oryginałem, albo przynajmniej z planami, które miałem, jeszcze brakuje. Czasem przeróbki musiałyby być zbyt duże, albo zbyt zaawansowane, jak na moje umiejętności  i wytrwałość.
Na koniec została świetna zabawa z brudzeniem, kurzeniem i ogólnym uplastycznianiem, z czego jestem bodaj najbardziej zadowolony, choć czy słusznie, to już sami oceńcie. Dziękuję tu Viltianus za rady i niezłomną cierpliwość w tłumaczeniu, co to ten wash i czym się różni od pigmentuJ.

Modelik jest w skali 1:700 i docelowo miał przedstawiać okręcik na ostatni okres służby, czyli maj roku 41 roku. Kusiło mnie, aby pomalować w związku z powyższym wieżę B na ciemnoszary kolor, gdyż taki kolor na tym elemencie przez jakiś czas w tym okresie, przez krótki czas, zdaje się nosił. Ostatecznie nie zdecydowałem się jednak „złamać” wyjątkowej sylwetki Hooda. "


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz