Bo tak. Plusy dodatnie:
1. model polskiego okrętu,
2. opracowany przez fachowców, Jarka Leońca i Grzegorza Nowaka, więc merytoryka bez zastrzeżeń,
3. temat na naszym rynku niemal dziewiczy,
4. w skali 1/700,
5. jest blaszka
6. ładnie wygląda.
Plusy mniej dodatnie:
1. plastik,
2. dość toporny plastik
3. jakoś mało części na ramkach,
4. maluśka ta blaszka,
5. grube detale.
Obiektywizując: jak na plastik, to mimo wszystko bardzo ładnie wygląda.
Instrukcja składania:
Trochę chyba nie lubię tych renderów, szaro-szarych na szarym.
Schemat malowania. Że tak pomarudzę: a czemu tylko jeden, a? Kolory podane dla Hataki i Lifecolora. No dobra. To że ja nie lubię farb tych firm, to nie znaczy, że cały model jest do chrzanu, prawda?
Części:
Zbliżenia. Wały przeciwpowodziowe trzeba będzie pocieniać a "narysowane" drabinki zastąpić metalowymi. Za to komin i tratwy są ładne:
Blaszka. Maluśka. I jakoś nie mam przekonania do żurawików łodziowych. Jak narysowane na papierze, tak jakoś wyglądają.
Ja wiem, niszczyciel to nie gruby pancernik, do którego należy się blacha rozmiarów A4. Ale i tak mam jakiś niedosyt na tle tej tutaj.
Kalkomania. Tłusto. Wersje dla kilku polskich (i nie tylko) Huntów.
Reasumując: cieszę się jak gwizdek, że ten model się pojawił. Ale i tak pewnie będę się rozglądać za większą blachą do niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz