Strony

piątek, 12 maja 2017

Matka Boża Nieustającej Pomocy

Ikona. Z tasiemcowym opisem.


Matka Boża Nieustającej Pomocy.
Patronka smutnych i najbardziej potrzebujących. 
Dzień 1. 
Oryginalną ikonę namalowano na desce o wymiarach 54 x 41,5 cm. Czas i miejsce powstania - możliwe, że w IX wieku na Krecie, a możliwe, że w XII w klasztorze na górze Atos. Katolicy nazywają ten wizerunek Matką Bożą Nieustającej Pomocy, prawosławni - Matką Bożą Cierpiącą. 
To ikona typu Hodegetria, czyli Maryja wskazująca na Jezusa jako na Drogę. W odróżnieniu od wielu klasycznych Hodegetrii, które bywają hieratyczne i surowe, ta jest pełna czułości. Ręce małego Jezusa w dłoni Matki, układ obu postaci, sandał spadający ze stopy Dzieciątka: każda ikona jest wyjątkowa, ale ta ma w sobie niezwykłą głębię. 
Na przestrzeni wieków powstało mnóstwo kopii tej ikony. Różnią się one w drobnych detalach: na niektórych Jezus i Maryja mają korony, gdzie indziej aureole wypełniono floraturami, pojawia się też ozdobne, łukowate zwieńczenie obrazu. Ja sięgnęłam po wersję najbliższą sercu Zamawiającego.
Jutro pokażę szkic, a dziś reprodukuję oryginalną ikonę.


Dzień 2.
Szkic. 
Szkice do ikon robi się zawsze tak samo: wygładzona papierem ściernym deseczka (tutaj lipowa, ale może też być z innego drewna) i na to kilka warstw białego podkładu, również każda warstwa gładzona. Tradycyjna ikona powinna obyć absolutnie gładka, choć z mojego "świeckiego" doświadczenia malarskiego wynika, że zostawienie nierówności i śladów po sękach pozwala czasem uzyskać bardzo ciekawe, dopełniające obraz efekty.
 Sam szkic robi się na kartce papieru o rozmiarach dokładnie takich, jak docelowa ikona. Na szkicu rysuje się jedynie podstawowe kontury obrazu, i potem się to kalkuje na deskę. W technice membranowej wykonuje się w tym momencie monochromatyczne (ołówkowe bądź pigmentowe) cieniowanie kształtów; w technice proplasmos nie ma etapu cieniowania, od razu na szkicu nanosi się ciemną (dolną) warstwę koloru bazowego i ją do góry rozjaśnia. Obie metody są równie dobre, można je też łączyć, udoskonalać i mieszać, choć ikonopisowie częściej używają techniki membranowej. 

 Dzień 3.
Pierwsze kolory bazowe. 
Ta ikona ma co najmniej dwie "klasyczne" redakcje: starszą, pierwotną, nieco bardziej żółtawą i bez koron na głowach - i drugą, późniejszą, gdzie twarze są różowe, a rysy obu postaci w nowoczesny sposób wydelikatnione. Nieco odmienny jest też układ fałd, sposób zginania palców, cieniowanie szat.
To normalna sytuacja, jak chodzi o ikony. Dobre ikony są kopiowane, powielane, reinterpretowane przez kolejne pokolenia malarzy. Początkującym ikonopisom wręcz zaleca się, by na początek skopiowali jakąś dobrą ikonę i na niej uczyli się malowania. 
Moja prawdopodobnie będzie czymś pośrodku. Z każdej z wersji redakcyjnych spróbuję wziąć to, co najbardziej odpowiada Zamawiającemu i połączyć to w harmonijną całość.


Dzień 4.
Zaczynamy "cielistą epopeję" ;).
Techniki ikonopisarskie pozwalają malarzowi zaczynać od czego mu wygodniej, choć najpierw przeważnie nakłada się złoto na tło. Acz nie jest to sztywną regułą. Niektórzy na pierwszy ogień biorą szaty, inni elementy tła. Ja zawsze zaczynam od twarzy. Twarz jest dla mnie centralnym punktem opowieści, to ona wyraża charakter osoby. Od sposobu namalowania i wykończenia twarzy zależy cała reszta; uważam, że ową resztę należy dopasować do już gotowej twarzy, nie odwrotnie. I nie należy też malować "osobno", od samego początku dobrze jest wszystko poscalać, połączyć, uczynić jednością. 
Na tej ikonie światło wychodzi z Chrystusa, acz jest to bardzo delikatne i nienachalne. Ale warto się przyjrzeć stykowi palców Jego prawej ręki z dłonią Maryi: nawet na tym moim dzisiejszym prawie-szkicu widać, jak rozkładają się rozjaśnienia i cienie. Promieniuje dłoń Jezusa i Jego twarz, co z kolei przekłada się na odpowiednie oświetlenie twarzy Matki. 
Malowanie twarzy zajmie mi kilka dni, więc się nie niecierpliwcie 

 Dzień 5.
Cielistości zasadniczo już są, wyjąwszy drobne poprawki, które naniosę później - kostki lewej dłoni Maryi, okolice oczu obu postaci itd. Pomału wchodzą kolejne kolory. 
Ciekawie jest obserwować - nawet na przykładzie własnej pracy - jak osobowość malarza przekłada się na wygląd ikony. Człowiek łagodny i cichy będzie malował stłumionymi, jakby lekko wystraszonymi kolorami; ktoś głęboko żyjący wiarą nie zawaha się włożyć w obraz jakiegoś jednego, wyrazistego akcentu, mocno podkreślającego ten czy tamten aspekt duchowości ikony. Kobieta sięgnie po inne kolory niż mężczyzna, i nie jest to ani seksizm, ani prosta fizjologia, że faceci słabiej odróżniają subtelności odcieni. Kobiety często są delikatniejsze i bardziej emocjonalne od mężczyzn, inaczej też przeżywają wiarę. Ktoś taki jak ja, oschły, surowy i zimny, użyje barw mocnych i będzie miał kłopot z wiarygodnym ukazaniem miękkości kobiecych rysów twarzy. 
A aureole, proszę Państwa, maluje się za pomocą napełnionego farbą cyrkla kreślarskiego 





Dzień 6.
Matka Boża ubrana jest w czerwoną tunikę, niebieski płaszcz podbity zielenią i zielony (lub niebieski) czepiec. Zestawienie o tyle ciekawe, co trudne do wyraźnego zdywersyfikowania, bo zieleń i błękit to kolory sąsiednie, płynnie przechodzące jeden w drugi. Cały strój Maryi cieniowany jest za pomocą barwnych, płaskich plam oraz złotych asystów. 
Na razie wycieniowałam czerwienie oraz zielenie i w nieco bałaganiarski, choć zamierzony, sposób naniosłam 3 odcienie błękitu.


Dzień 7
Szaty postaci na tej ikonie cieniowane są asystami. Asysty to te złote kreseczki, które już widać na głowie Maryi. 
Tak w największym skrócie, to złoto na ikonie symbolizuje duchową światłość, Bożą obecność, chwałę przemienienia. Bóg nie tylko stworzył świat, ale także go przenika i przeobraża. Bez tej przemieniającej Bożej obecności stworzenie jest jak niezapalona świeca: niezrealizowaną potencjalnością, szkicem, nie-pełnością. 
Złoto nie jest zatem ozdobą i nie można go na ikonach używać w funkcji wyłącznie dekoracyjnej. Nie jest tłem, jest przestrzenią duchową, w której żyje, porusza się i jest (w tym najgłębszym, teologicznym sensie JEST) wszelkie stworzenie. 
Asysty podkreślają, że materialny świat był i jest przeobrażany przez Boga. Są na tyle abstrakcyjne, by pokazać, że odnoszą się do rzeczywistości duchowej, wyższej. Złote asysty na szatach Jezusa i Maryi mówią o Bogu i boskości obecnej w ich życiu.

 

Dzień 8
Dziś będzie zdjęcie niewyględne, warsztatowe. Ludzik trzyma pędzel i nanosi asysty. I tak kilka godzin. 
Pisanie ikony - a w sumie chyba każdy akt twórczy - zasadza się na szukaniu Boga. "Będę szukał oblicza Twego, Panie, nie zakrywaj przede mną swojej twarzy" - to psalm. Człowiek siedzi, dłubie i szuka. I szuka. I lata całe szuka. A potem szuka dalej. I w tym szukaniu umiera.
Genialnie uchwycił to prof. Tolkien, nazywając człowieka "wtór-stwórcą". Ikona - każde w sumie dzieło rąk ludzkich - to nie tyle wymyślanie, ile opowiadanie, próba ujrzenia rzeczywistosci tak, jak widzi ją Bóg. Oczywiście: zadanie z gatunku niemożliwych do zrealizowania, ale to nie zwalnia o obowiązku szukania. I próbowania. 
Inny psalm mówi: słuchaj tego, co mówi Pan Bóg. Okej. Tyle że my ludzie mamy skłonność do rozumienia owego "słuchaj" jako do przyjmowania rozkazów, które trzeba wykonać, bo inaczej nie zdobędziemy informacji czy artefaktu niezbędnego do wykonania zleconej misji. Tymczasem Bóg człowiekowi nie tyle rozkazuje, co opowiada mu fajne historie. Takie, że chce się usiąść i bez notowania posłuchać, choćby potem niewiele się z nich zapamiętało faktów czy dat. Po takim słuchaniu zostaje w człowieku wspomnienie, że było fajnie, było super i chciałoby się jeszcze raz takie coś samo.


Dzień 9.
Szaty Matki w zasadzie już są. 
Zastanawialiście się kiedyś, czemu Maryja ubierana jest na niebiesko? Jaka jest geneza tej kolorystyki?
We wczesnym średniowieczu niebieski barwnik był jednym z najdroższych i najtrudniej dostępnych; robiono go ze startego na proszek lapis-lazuli (mówię o tym najlepszym błękicie, bo były też inne, "zastępcze"). Gdy możny sponsor zlecał namalowanie obrazu, chciał - to normalne i ludzkie - żeby było widać, ile kasy przeznaczył na wizerunek. Więc bywało, że domagał się, aby główna postać obrazu ubrana była cała na niebiesko. 
Najgłówniejszą z postaci w malarstwie religijnym jest Chrystus. I owszem, On też często nosi niebieskie szaty. Kolejną co do ważności będzie właśnie Maryja. Na ikonach przedstawiających Ją z Dzieciątkiem Maryja zawsze jest większa. I szczelniej owinięta w szatę. Na którą wychodzi więcej drogiego błękitu. 
Proste?
Później dorobiono do tego odpowiednią symbolikę. 
Dziś oczywiście można się oburzać i wściekać, że taki "przyziemny" powód zadecydował o rzeczy tak istotnej. Tak samo jak można się złościć, że chrześcijaństwo zaadaptowało pogańskie święta przesilenia zimowego i wiosennej równonocy, wpisując je w obchody Narodzenia Pańskiego i Zmartwychwstania. Ja wolę na to spojrzeć inaczej: to chyba u Izajasza jest powiedziane, że Bóg nie brzydzi się niczym, co uczynił. Że może sięgnąć po wszystko, aby człowieka doprowadzić do zbawienia, nawet po środki tak na pozór nie licujące z Jego godnością, jak cena pigmentu czy pogańskie obrzędy. Że dla Boga wszystko jest równie cenne i ważne, że wszystko równo i tak samo miłuje.
  Dzień 10
To jest w ogóle ikona o ciekawej kolorystyce. Błekit i czerwień u Matki Boskiej to kanon, ale już szaty Jezusa - nie. Tunika nieoczekiwanie zielona, pas owszem czerwony, ale już płaszcz znowu - ni to czerwony, ni brązowy. Raczej ziemisty niż cynobrowy. No i te zielone skrzydła archaniołów, i również zielony czepiec Maryi. 
Zieleń to kolor natury i życia, ziemisty brąz oznacza pokorę i człowieczeństwo. Tu warto też zwrócić uwagę na spadający ze stopy Jezusa sandał: jakże ludzka, normalna historia. Bucik dziecku spadł. I wyraz twarzy Dzieciątka: niepokój i lęk, gdy patrzy na okazywane przez archanioła narzędzie męki, czyli krzyż. 
Jezus: prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek.


Dzień 11
Płaszcz Jezusa zdecydowałam się wycieniować w brązach i ziemistych czerwieniach, z najgłębszymi cieniami w fiolecie. Mniej więcej tak jest na oryginale. Na to złote asysty. I nałożyłam zielony podkład, membranę ze średniego odcienia, na tunikę i anielskie skrzydła. 
Tak, zaczyna już być widać kształt tej opowieści. Skoro pojawił się namalowany ciemną czerwienią "kowczeg", to znak, że pomału zbliżamy się do finiszu.


Dzień 12
Każdy gest każdej postaci na ikonie ma swoje znaczenie. Każdy jest symboliczny i ważny. Nie ma, że postaci bez sensu machają łapami albo chowają ręce, bo malarz nie umiał ich sensownie zagospodarować. Nie. 
O symbolice dłoni i palców opowiem kiedy indziej, dziś - zwróćcie uwagę na dwa małe archanioły unoszące się wokół Jezusa i Maryi. Ubrane są w tuniki, a Michał - ten nad prawym ramieniem Maryi - ma też płaszcz. W rękach trzymają narzędzia męki Jezusa: Michał włócznię i hizop z octem, Gabriel prawosławny krzyż. 
Co ciekawe: obaj dzierżą te przedmioty nie gołymi dłońmi, a przez ubranie. Czemu?
Odpowiedź jest prosta: sacrum nie wolno dotykać gołą ręką. To prastary, głęboko starotestamentalny jeszcze zakaz: czytamy w Biblii, że podczas przenoszenia Arki Przymierza kapłan (a więc osoba w jakimś sensie uprawniona) podparł przechylającą się Arkę ramieniem, by nie upadła. Umarł od razu. Na Boga nie da się patrzeć wprost, nie wolno Go też dotykać.
Niejako reliktem tamtego zakazu jest do dziś obowiązujący w liturgii przepis, że kapłan przenoszący monstrancję z Najświętszym Sakramentem chwyta ją przez welon, nie gołymi rękami. Przyjrzyjcie się kiedyś całej skomplikowanej sekwencji gestów towarzyszących wystawianiu i potem chowaniu Pana Jezusa na ołtarzu. To jest właśnie to.


Dzień 13.
Już prawie. Zostało namalować podpisy. 
Floratury nie są kanoniczną częścią ikon. W opowieści o świecie przemienionym przez Boże światło nie są zwyczajnie potrzebne. Światło przenika wszystko, dlatego tło jest złote, gładkie. Zaś błędem wręcz teologicznym jest malowanie floratur we wnętrzu aureol, jak również traktowanie asystów jako ozdóbek. 
Floratura na tej ikonie jest wynikiem kompromisu z Zamawiającym, który pamięta z dzieciństwa ikonę Matki Bożej Nieustającej Pomocy właśnie z floraturami i z koronami na głowach postaci. Wywalczyłam, że koron nie będzie, więc wypadało ustąpić w kwestii floratur.






Dzień 14.
Finał. 
Napisy, jak wiadomo, konstytuują ikonę. Tu mamy cztery: MP-OY przy Maryi, IC-XC przy Jezusie, OPM, czyli Archanioł Michał (nad prawym ramieniem Maryi) i OPF (cyrylickie G, archanioł Gabriel). 
Na sam koniec doszedł werniks, który z jednej strony scala kolory, z drugiej je trochę "podkręca", z trzeciej dodatkowo jeszcze podczyszcza. 
I koniec. 

Ikona już dotarła do właściciela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz