Cudak nad cudaki.
Jeden z najcudaczniejszych okrętów, jakie kiedykolwiek budowałam. Wczesny lotniskowiec przebudowany z regularnego krążownika, z dwupłatami na pokładach, do tego malowany w wielobarwny kamuflaż dazzle. Skomplikowana konstrukcja kratownicy podpierającej pokład startowy, masa ciekawych rozwiązań. Do tego mój ukochany Brytol.
Genialnie zaprojektowany, choć w sumie bardzo trudny model naszej polskiej firmy AJM Models. Trudny z racji skomplikowania, zdetalowania, a i bardzo małych "luzów" na ewentualne błędy w budowie. Żywica + blachy (dużo blach!), skala 1/700.
Sterowiec dodany trochę jako fun. Brytyjczycy owszem testowali sterowce na lotniskowcach, ale małe, i szybko zrezygnowali. Ale pomysły mieli. Mój bazuje na tym, o, rysunku:
Nie przebudowywałam Vindictiva pod kątem zrobienia z niego "pływającego masztu cumowniczego". Poza tym nie udało mi się zamocować sterowca "w powietrzu" - okazał się za ciężki, złamał mi maszt itd. Musiałam zaposiłkować się patykiem, niestety.
Kot siedzi na "flycatcherze" na końcu pokładu startowego i jest generalnie szary.
Skala 1/700. Sterowiec - Mark I Models, 1/720.
Very, very impressive! Museum quality.
OdpowiedzUsuńNiesamowita scenka.
OdpowiedzUsuńPiękne modele...
I jak ja mam niby teraz wrócić do... "Nurka" mikrusa :(
Duże bywa męczące. Mikrusowate przywraca wiarę w proporcje :)
UsuńA samoloty były w zestawie czy osobno nabyte?
OdpowiedzUsuńa były. Acz można je też dokupić osobno.
OdpowiedzUsuńSpoza zestawu jest tylko zeppelin. I załoga okrętu wraz z Kotem.