Francuski wiktoriański brzydak. Ach jej.
Biogram okrętu
Jak dla mnie - kwintesencja okrętowego piękna. I jeszcze te żagielki.
Doggy Industries to rzecz jasna Chińczyk. Stronę internetową, jeśli ma, to albo ukrytą, albo zapisaną krzaczkami i nie umiem znaleźć. Można trafić ich produkty na ebayu.
Instrukcja składania - taka dość łopatologiczna:
W pudełku, prócz części, były też plastikowe profile na maszty i reje. Nie przydadzą się, drzewca zrobię z toczonych Masterów.
Ładne to. Delikatnie odlane.
A kominek - hurra hurra! - ma dziurkę. Owszem płytką, ale sztuka się liczy.
Działka rewolwerowe. Mam nieodparte wrażenie, że zostały skopiowane z plastikowej ramki, jaką SS-Model dodaje do wszystkich swoich modeli. Whatever. Chyba i tak do wymiany.
Kadłub. Ojoj. Jakie ładne.
Te, ekhm, siateczki w gniazdach armat 140 mm... Wystraszyłam się ich w pierwszym momencie. Na szczęście są też na blaszce, normalny drobny greting. Uff.
Ta z żaglami podoba mi się najmniej. Trawiona jednostronnie i dość gruba, ułożenie żagli - nawet postawionych, nie mówiąc już o sprzątniętych - może być bardzo trudnym zadaniem. Pewnie użyję jej jako wzornika, i tyle.
I dwie pozostałe, bardzo już ładne. Z tą całą słodką okrętową drobnicą, ktora "robi" każdy okręt.
Moja okrętowa galeria potworów rośnie w siłę.
Wiadomo, co tygryski lubią najbardziej :-)
OdpowiedzUsuń