![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOccmMkuJt13h017r6LIShJoM_aibIZoBOIT2oKCbt9tvW6nmBSMjAj0rzEO7uNKINE_ABpeTxOJb5o4Z6ANfj5bvmEimKBno110Yn7Lr9tEitinu5x1b7uLbqM4F0XK0GQh9GdLN45ph3/s320/792010002_3rdRatesSquadron02.jpg)
Niby do gry, ale...
Black Seas to morski system do gry. Niewiele by mnie, mimo tematyki, obchodził, gdyby nie to, że żetony - modele okrętów - robi w skali 1/700. I są to żaglowce, klasyczne, napoleońskie. Miód na moje stare serce.
Kupiłam sobie na próbę jeden. Liniowiec 3. rangi, czyli w klasyfikacji Royal Navy - okręt 64-80-działowy. Koń roboczy floty.
Instrukcja:
Ramka. Jedna, ale bardzo fajna.
Pokład. Dechy grube, niemniej ładne.
Jest dolny pokład artyleryjski, przynajmniej w części widocznej z górnego pokładu:
3 warianty galerii rufowej, angielska, francuska i hiszpańska. Pysznie.
Do ryboru 4 figury galionowe. Wspaniale.
Maszty z rejami i częścią żagli. No... Nadadzą się na wzorniki.
Dużo różnych rzeczy drukowanych, w tym sztywne, błyszczące żagle. Dla mnie nie do użytku, tylko jako wzorniki. Poza tym drukowane na folii wanty, kawałek grubej nici na olinowanie, i jakieś dwie kartki typu znaczniki czy karty okrętu.
I straszliwe mnóstwo bander oraz flag...
No smaczne to, bardzo bardzo smaczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz