Kupione bodaj we środę, przyszło we czwartek. Śliczne jest. Zadbane takie, zaopiekowane, wypieszczone. Kolejny model Tomka, o którym od pierwszego rzutu oka wiem, że będzie budowlanym relaksem. Zaczyna się to dla mnie robić ważne, bo jestem już w tym wieku, że przestaje mnie rajcować modelarska walka o życie z modelami źle zaprojektowanymi, źle wydrukowanymi i źle wydanymi. Tymczasem Tomek niczego nie robi źle.
Z rzeczy ciekawych, to w pakiecie znalazł się arkusz "folii miedzianej". Dwustronny. Na jednej stronie mamy wydrukowane kształtki poszycia, na drugiej "prawdziwe" prostokątne miedziane cegiełki. Jak kto woli, czy chce poszywać łatwiej, czyli z kształtek, czy trochę pokombinować z dopasowywaniem cegiełek.
Poza tym klasycznie. Sama wycinanka to raptem dwie kolorowe strony - dostajemy je podwójnie, bo pierwszej drukarni coś nie poszło i Tomek zlecił dodruk w innej - parę kartek offsetu, bardzo staranna instrukcja. Zwłaszcza olinowania, co jest Seahorse'owym doskonałym standardem. Można do tego dokupić laserowe wręgi i planki pierwszego poszycia, drobne detale konstrukcji, drewniane patyczki na maszty, żywiczne bloczki i jufersy, również żywiczną karonadę z amunicją. Ja jestem leń, więc kupiłam wszystko. Ale obowiązku nie ma.
Śliczne to, powtarzam, absolutnie prześliczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz