Prababkę zaliczyłem - na zjeździe osiągnąłem wartość 54,4 km /h co pewnie nie jest oszałamiającą prędkością .. ale przyznam się trochę speniałem dwa razy po 3 s naciskałem hamulce.
Potem już Trzebnica gdzie zostałem ugoszczony w Restauracji Klasztornej , krótki objazd i powrót. Trzebnicę znam z innej wyprawy. Na powrocie miałem zaplanowany Las Malin. Malin nie było ale za to pięknie oznakowanie szlaku oraz szuter klasy premium (info dla gravelowców - pozdrawiam).
Stamtąd już grzecznie szlakiem ER9 - powrót do Wrocławia.
Wycieczka wspaniała - i niektóre jej elementy .. warte powtórzenia
Miłego oglądania, dzięki siostra za przyjęcie na bloga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz