Już sam samolocik jest mocno jajcarski. Latający donut, no proszę ja was. Co jeszcze zabawniejsze, toto naprawdę latało. I nie, że jeden skok na 100 metrów pół metra nad ziemią. Nie. Porządnie, kilkadziesiąt godzin wylatanych.
Kupiłam to sobie ładnych parę lat temu i już wtedy wiedziałam, że muszę mu znaleźć - wykombinować? - jakieś jajcarskie malowanie. No i znalazłam, a raczej wymyśliłam. Jormungandr, coś na kształt designu na tarczy wikinga, oczywiście malowany z ręki. A od spodu chmurki. A całość oznakowana znakami prawdziwego, acz mocno efemerycznego (1924-28 wszystkiego) lotnictwa Afganistanu. Oraz krasnolud i kot w roli pilotów. I ogólnie jajco jajeczne.
Avis, skala 1/72.
Sympatyczny samolot! No to jest coś fajnego, taki donut, jak piszesz, pozdrawiam karol flibustier
OdpowiedzUsuńPiękne malowanie oryginalnego samolotu nie to co dzisiaj szaro i buro i spod jednej sztancy
OdpowiedzUsuńabsolutny czad
OdpowiedzUsuńTo był pierwszy lot . Po tym locie krasnoludy zrezygnowały z posiadania sił powietrznych :)) Ciekawe dlaczego :)) ?
OdpowiedzUsuńBo w kabinach było za ciasno. Dlatego.
OdpowiedzUsuńA może koty w roli nawigatorów się nie sprawdzały ;P ?
OdpowiedzUsuńto oszczerstwo. Koty sprawdzają się w każdej roli.
Usuń