czwartek, 1 marca 2012

SMS "Scharfschütze": traumka maleńka taka

Takiego małego grzdyla to ja jeszcze w życiu nie robiłam!
No prawda, zdarzyło mi się zbudować model 96-działowego liniowca w skali 1/1200, ale tamten żaglowiec ani w połowie nie wyglądał tak traumatycznie, jak to!

Trzeba mieć źle w głowie, żeby takie kurduple sobie kupować...

22 lutego 2012 roku moja, czyli gdyńska,  Rada Miasta podjęła uchwałę w sprawie nadania jednej z ulic imienia komandora Bogumiła Nowotnego:
Komandor Nowotny w latach 1915-1917 dowodził austro-węgierskim torpedowcem "Scharfschütze". Kartonowy model "Scharfschütza" wydał GPM i przyznam, że już zaczęłam sobie na niego ostrzyć zęby - tyle, że na festiwalu modelarskim w Bytomiu wpadło mi w oczko stoisko Andrzeja Brożyny, a na stoisku - żywiczny, maleńki SMS "Huszar" ("Scharfschütze" pochodził z tej samej serii) w skali 1/700 produkcji JB-Model. No i przepadło... Porwałam go, zapłaciłam i zwiałam w kąt, jak chciwe dziecko cieszyć się zdobyczą.

Pudełko tekturowe, rozmiarów mniej więcej A5:


W pudełku mnóstwo dobra. Na początek - 3 kartki z historią "Huszarów", danymi taktyczno-technicznymi oraz instrukcja składania:




 Instrukcja, no cóż, średnio czytelna. Brakuje mi rysunku całości PO złożeniu - nie wiadomo np. gdzie dokładnie przykleić zrzutnie bomb głębinowych na burtach. Bez zdjęć się nie obejdzie...

Reszta dobra starannie popakowana w woreczki strunowe:

Zawartość woreczka nr 1, czyli części żywiczne:

Nie podjęłam się rozłożyć całego tego "śmietnika" porządnie na macie. Jako kupka wygląda wystarczająco fascynująco.

Zbliżenia detali. Mostek:

 Łódki:
 Dwa z całej sterty nawiewników:
 Kadłub. Śliczny, czyściutki, absolutnie bez nadlewek czy niedolewek, bez szwów. Nic się nie ułamało, nic nie uszkodziło. Miodzio.


 Blaszka - wspólna dla wszystkich "eksportowych Yarrowów": JB-Model wypuścił już kilka modeli torpedowców z tej serii. Obok malutka blaszka z podestem głównego działa.
 Kalkomania z flagami i banderkami:

 W osobnym woreczku pręciki i druciki - na maszty chociażby.
 Lufki. Ich tez wolałam do zdjęcia nie wyciagać z woreczka...

 Do "Scharfschütza" dokupiłam sobie drewnianą podstawkę, na której go umieszczę. Muszę jeszcze dokupić załogę.

Jak ja tego malucha zrobię? Pojęcia nie mam. Ale zrobię. Jak tylko skończę "Viribus Unitisa", którego aktualnie mam na warsztacie.

4 komentarze:

  1. Ha, Kasia to jest wyzwanie! WItamy w 1/700 :D

    OdpowiedzUsuń
  2. W imię Cesarz i Króla - skończ ten piękny model.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowotny napisał świetne wspomnienia.Naprawdę warto przeczytać, Poza tym będą świetną motywacja do zlepienia tego szkraba.

    OdpowiedzUsuń