piątek, 15 listopada 2013

Orange&Coffee

I znów mnie trzepnęła głupawka...

W jakimś sklepie z Nie-Wiadomo-Czym (kiedyś nazywało się to AGD...) wypatrzyła mnie zapachowa świeczka w kolorze pomarańczy, kawy i żółcieni. Tak, to ona wypatrzyła mnie, nie ja ją. Wypatrzyła, zaatakowała, zmusiła do zakupu.

Parę dni później zamocowałam na niej popiersie damy, rzeźbione przez Anastasiyę Podorozhną. Ma dziewczyna niesamowity talent.

Panienkę pomalowałam w kolorach zbliżonych do podstawki. A bo tak. Samo malowanie to "dry pigments over acrylics": czasem lubię tę technikę.

Jednak dobrze, jak się czasem świeczka na człowieka rzuci, no...

Morland Studios, skala 1/10



I Artysta przy pracy:




1 komentarz: