Strony

niedziela, 12 stycznia 2020

Inbox - RP Models - Kuthulun/Khutulun - skala 75 mm

Kolejna cudowna rzeźba Hugona Pereiry. Mój urodzinowy autoprezent.

Żyła w czasach Marco Polo, który opisał ją jako fenomenalną wojowniczkę.

Biogram

Na pudełku mamy wersję imienia - Kuthulun, źródła internetowe trzymają się zapisu Khutulun. W tłumaczeniu to tyle, co Moonlight, Księżycowe Światło. Poezja.

Boczne ścianki pudełka:


Certyfikat autentyczności i biogram wojowniczki. Biogram jest językowo i edytorsko niechlujny, co dotąd się Hugonowi nie zdarzało.



Instrukcja składania:


No i jedziem z częściami. Wielka, okrągła podstawka z zaznaczonymi miejscami na wklejenie koniowych kopytek:



Koń. Grubo opatulony w warstwy zbroi, ale to, co wystaje, wygląda anatomicznie i historycznie poprawnie. Mongołowie już wtedy dysponowali, obok małych, lekkich koników, końmi większymi i cięższymi, "rycerskimi". To właśnie one były ubierane w zbroje.



Łączenie połówek wygląda niezwyczajnie, ale sprawdza się doskonale. Miejsca łączenia nie widać, plus dodatkowo zakryją je w większości nogi jeźdźca. Całość jest stabilna i nie trzeba szlifować.




Koniowy łepek. Ładny.


Wodze i strzemiona.
Wodze to zawsze najsłabsza część Hugonowych rzeźb. Są za grube i wyglądają nienaturalnie, choć odlane są tak, jakby falowały w biegu. Zawsze je wymieniam na cieńsze, choćby z papierka.
Co do strzemion, to na prawym nie ułamała się stopa. Obie stopy odlane są razem z butem jeźdźca.



Elementy wojowniczki.


Tułów w zbroi łuskowej.



Nogi w prześlicznie zdobionych butach i świetnie pofałdowanych spodniach:


Ręce:




Płaszcz wewnętrzna strona gładka, ale za to zewnętrzna...


...arcymistrzostwo po prostu.


Twarz. Ekspresyjna, ale trzeba będzie popracować nad unaturalnieniem mimiki.


I ten śliczny gruby warkocz...


I spinka w kształcie motyla (albo żywy motyl, jak kto woli):


Pozostałe drobne detale uzbrojenia i wyposażenia:











Prawa dłoń z zekierem (pierścieniem łuczniczym) na kciuku. I z ozdobnym pierścieniem na palcu serdecznym. Uwielbiam tę Hugonową dbałość o szczegóły.


Tarcza. Oczopląs z rozkoszy od samego patrzenia.


No i teraz clou programu, czyli kot. Towarzyszący wojowniczce wielki, opancerzony kot, może śnieżny lampart.
Khutulun bywa przedstawiana z udomowionym lampartem. Znane są też egzemplarze zbroi dla kotów z różnych miejsc i czasów. Tak że nie jest to zupełna fantazja, a co najwyżej piękna baśń.





Kocisko  jest umięśnione i mocarne...




Te zębiska...



I te łapska...


Cudna figurka. Cudna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz