wtorek, 18 lipca 2023

Kariera adlera



 Od Roberta. Mądre bardzo. Dziękuję. 

Kiedy przygotowywałem notatkę dotyczącą Konrada VII, znalazł się w niej wątek dotyczący orła z chorągwi grunwaldzkiej. Usunąłem go jednak by wpis pozostał jednowątkowy. Temat nie dał jednak o sobie zapomnieć. Tym bardziej, że kolejny rozdział tej historii napisała Telewizja Polska. 

Autorem wizerunku orła z chorągwi jest Stanisław Durnik, malarz krakowski, który współtworzył z Janem Długoszem, kodeks znany jako Banderia Prutenorum. Jest to ikonograficzne przedstawienie 56 chorągwi krzyżackich zdobytych w 1410 roku w bitwach pod Grunwaldem i Koronowem. Są tam także przedstawione chorągwie zdobyte w 1431 roku, pod Nakłem oraz w trzech innych bitwach. Dzieło powstało na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych XV wieku. Co do wierności ich opisu i przedstawień graficznych nie powinno być wątpliwości. Autorzy z pewnością oglądali przechowywane w Krakowie weksylia na własne oczy. Możemy zatem z całą pewnością przyjąć, iż chorągiew pod którą walczyło rycerstwo śląskie z otoczenia Konrada VII wyglądała tak, jak przedstawiono ją w kodeksie. Czarny, gotycki w formie orzeł o rozpostartych skrzydłach, których lotki spadają w dół. Przez piersi biegnie biała przepaska, półksiężyc z zaćwieczonym krzyżem na środku i trójlistnych kwiatonach na końcach. Żółte tło sprawia, że znak jest doskonale czytelny i łatwy do zapamiętania.  



Z czasem jednak, pamięć o tym, czyj to znak, widocznie się zatarła i rozpoczęła się tytułowa kariera orła. 

Był rok 1973 gdy na ekranach kin pojawił się film „Kopernik” w reżyserii Ewy i Czesława Petelskich. Opowieść o życiu słynnego astronoma wspomina między innymi wojnę polsko-krzyżacką z lat 1519-21 i obronę przez wojskami Zakonu Olsztyna w styczniu 1521 roku. Poprzedza ją scena ukazująca marsz armii krzyżackiej na której czele powiewają chorągwie: zakonna i Konrada VII Białego sprzed przeszło stu lat. Jak i dlaczego, nie wiadomo.  



Kilka lat później, w 1977 roku powstał kostiumowy serial telewizyjny dla młodzieży o losach pewnego młodzieńca noszącego imię Gniewko. Serial nosił tytuł „Znak orła”. Wyreżyserował go Bohdan Poręba. Nasz bohater, mowa o orle, nie o Gniewku, pojawia się tam dwa razy. Raz zdobiąc namiot krzyżacki, drugi raz ściany komnaty w zamku Malborskim gdzie ma miejsce spotkanie Wielkiego Mistrza z Wincentym z Szamotuł, starostą generalnym Wielkopolski i posłami króla Jana Luksemburczyka.  




Czy czarny orzeł tak silnie kojarzył się ze znakami zakonnymi, iż twórcy obydwu produkcji postanowili umieścić go obok czarnych krzyży zakonnych? A może było inaczej. Pracując nad swoimi filmami zajrzeli do wiarygodnego źródła, jakim jest Banderia Prutenorum i po trzech pierwszych zamieszczonych w nim chorągwiach z krzyżem (Wielkiego Mistrza większa, Wielkiego Mistrza mniejsza, chorągiew Zakonu) ujrzeli kolejną i bez wczytywania się szczegóły, postanowili użyć i jej. Czarny orzeł wszak jednoznacznie przywodził na myśl germańskiego najeźdźcę. 

Pamiętam dobrze, jak z początkiem lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, przewodnik turystyczny na wrocławskim ryku tłumaczył mi wizerunek herbu tego miasta – W herbie są dwa orły, biały, bo teraz Wrocław jest polski i czarny (przepaskę przemilczano), bo kiedyś był niemiecki. Oczywista bzdura. W dodatku opis niezgodny z regułami heraldyki.  



Ktoś mógłby powiedzieć, no tak, ale kiedy to było? Wiemy jakie wtedy były czasy. Prawda czasu, prawda ekranu, prawda … Nic z tego, historia orła pisze się dalej. 

Jako wielokrotny uczestnik rekonstrukcji bitwy na polach Grunwaldu, mogę wystąpić tu jako źródło z pierwszej ręki. Wiele lat z rzędu, poczynając od 1999 orzeł księcia oleśnickiego zdobił chorągiew pod którą, cytuję za Długoszem „ ...od wojsk krzyżackich przybyli dwaj heroldowie, z których jeden miał na swej traczy herb króla rzymskiego, to jest orła czarnego w złotym polu ...”. Sztuka jest sztuka, jak mawiał mój znajomy. Ten czarny i ten czarny. Przepaski może nie zauważą, a nawet jeśli to kto będzie wiedział. Potem na szczęście się to zmieniło i orły u herolda rzymskiego stały się rzymskie.  





Nastał rok 2023. Tym razem, jak wspomniałem, popisała się TVP. Przy okazji rocznicy grunwaldzkiej zaprezentowała dokument pt. „Grunwald 1410”. Podobno, dokument ten powstał z wielką dbałością o detale historyczne, zwłaszcza te militarne. Podobno ... Co tam się działo! Po obejrzeniu doszedłem do wniosku, że począwszy od Długosza, aż po profesorów Kuczyńskiego, Nadolskiego i Nowakowskiego, wszyscy się mylili, a bitwa wyglądała zupełnie inaczej. Wróćmy jednak do naszego orła. Występujący w dokumencie dr hab. Tadeusz Grabarczyk z Uniwersytetu Łódzkiego, opowiada o poselstwie przed bitwą tak: Pierwszy z heroldów reprezentował księcia szczecińskiego Kazimierza V, drugi, księcia oleśnickiego Konrada VII Białego (sic!). I oto widzimy wspomnianego herolda a na jego piersiach, owszem, orła z chorągwi oleśnickiego ale bez przepaski, za to w koronie. Czyli upozorowanego na herb króla rzymskiego.  



Skoro herold króla rzymskiego mógł nosić orła księcia śląskiego to dlaczego nie zrobić na odwrót? Kompletne pomieszanie z poplątaniem. Wielkie brawa! 

Na koniec ciekawostka dotycząca herolda z filmu „Krzyżacy”Aleksandra Forda. Jego orzeł z kolei wzorowany był na tym z herbu królestwa polskiego, umieszczonego na grobowcu Władysława Jagiełły. No ale był czarny  




1 komentarz:

  1. Oj tam, oj tam- telewizja ma zawsze rację (dlatego od lat nie oglądam), warto jeszcze wspomnieć o piastowskim Szczecinie, a jak ! i innych najprawdziwszych prawdach.

    OdpowiedzUsuń