czwartek, 6 lipca 2023

What If ORP Gryf 1942

Z kategorii: just for fun.

What If ORP Gryf, 1942.
 
HP Models przebudowany za pomocą dodatków Niko, różnych magazynkowych śmieciuszków i wydruków made by Mariusz Maly (dziękuję!). Załoga ION. Skala 1/700.

Założenie było takie: ORP Gryf nie zginął w boju we wrześniu 39, a zdołał się, może z niszczycielami, wydostać z Bałtyku. Trafił do Wielkiej Brytanii i tam został przebudowany do standardu stawiacza min (wzorowałam się na Abdielach i Manxmanach). Przebudowa była na tyle poważna, że a) wymieniono lub bardzo mocno przebudowano siłownię, dzięki czemu komin Gryfa został przesunięty do przodu a w zamian pojawiło się miejsce dla samolotu; b) prace trwały ponad dwa lata, przebudowany ORP Gryf wrócił do służby dopiero na początku 1942. Trafił na Morze Śródziemne. Na temat przebiegu służby się nie wypowiadam; może przetrwał wojnę, a może nie.
 
Tak, okręt jest przeładowany uzbrojeniem, napakowany niczym mały ratlerek w grubej skórzanej obroży, cordurowym ocieplanym sweterku w wojskowy kamuflaż i z wielkim metalowym kagańcem. To tylko jeden z możliwych hipotetycznych wariantów uzbrojenia, nie roszczę sobie pretensji do stworzenia Wersji Jedynie Słusznej, Kanonicznej Oraz Świętej. Estetycznie może się podobać lub nie. Najważniejsze, że budując go miałam radochę i fun.
 
Inspirację zawdzięczam Karol Keane - dzięki!

















4 komentarze:

  1. Fantastyczny pomysł i rewelacyjne wykonanie. Co do losów ORP Gryf to wiem że przetrwał wojnę. W 1947 uczestniczył w blokadzie Zatoki Gdańskiej gdzie Marynarka Wojenna RP z Flotą Sprzymierzonych zagoniła Flotę Bałtycką. W 1949 uroczyście wpłynął do portu Gdyńskiego gdzie była podpisywana kapitulacja Armii Fronu Północnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam takie projekty łączące historię z marzeniami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądanie sprawia prawdziwą przyjemność ! Znalazłem na pokładzie kota . Jaka jest nagroda ;) ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komin, hmm, aby go upodobnić do Gotlanda, to trzeba dać drugi, fałszywy. Tylko samolot jeszcze i... no cóż, jakoś to trzeba ogarnąć. Pozdrawiam Karol Keane

    OdpowiedzUsuń