Żaglóweczka.
Uwielbiam te stare, przedklasyczne żaglowce, po których już widać, że proste bezpokładowe łodzie żaglowo-wiosłowe zaczynają dorośleć w karaki, galeony i liniowce. Te etapy przejściowe pomiędzy. Takie jak ten tutaj holk.
Sam model ma ponad 20 lat i, no dobra, dość mocno to po nim widać. Ale damy radę.
Historia, rysunki:
Arkusze z częściami. Wszystko ładnie, tylko kolorystyka taka, no... z lat 90-tych. Pamiętacie stare fotografie z tamtej epoki?
Pokład... żółciutki jak żółtko z jaja od bezstresowej kury.
Wręgi. Poszatkowane.
Poszycie kadłuba. Nieładnie rudawe.
Druk momentami dwustronny. Fiu fiu...
Żagiel też drukowany dwustronnie. Obok na arkuszu podstawka i maszty do zwinięcia z papieru. Nieee...
Oczywiście nie będę tego robić z oryginalnej wycinanki ani nawet w oryginalnej skali. Za duże, zbyt uproszczone. Zmniejszyłam sobie arkusze do 1/400 i 1/350 i teraz tylko się waham, którą skalę wybrać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz