Kupiłam sobie niedawno kartonowy model tego okrętu:
Pokraka przeurocza, typowo wiktoriańska, typowo angielska. Nic tylko kleić.
Odstawiłam ją póki co do Waiting Roomu, czyli na półkę z przeskalowanymi do 1/400 modelami, które "w miarę wkrótce" zamierzam budować. No i fajnie. Tyle że wczoraj wpadł do mnie kumpel, też kartoniarz okrętowiec. Zobaczył. Oczko mu rozbłysło. Zaczęliśmy oglądać.
Victoria składa się z 25 arkuszy części, w tym ze dwóch z łódkami. Jedną z łódek było coś opisane jako "2nd Class Torpedoboat", wyglądające, jakby mogło być samodzielną jednostką, nie tylko łodzią okrętową. Kumpel czule pogładził wydruk torpedowca i westchnął:
- Ja bym nie wytrzymał, jak bym go już miał. Ja bym go od razu zrobił...
I tak właśnie dałam się podpuścić.
Dziś rano poskładałam części okręcika.
Teraz trzeba będzie "w miarę szybko" do torpedowca dobudowa resztę, czyli całą HMS Victoria.
Dobrze mi tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz