Taki jakiś humorek dostałam, żeby pomalować tego chłopka "na ogień".
Znaczy - żywe, ruchliwe barwy. Płomień. Tak ot, bez głębszej ideologii.
Romeo, o ile nie zmyślam, 90 mm.
EDIT: Dobrzy ludzie naprostowali, że to Pegaso, nie Romeo. Przepraszam i dziękuję.
Na płaszczu kolory rozjaśnień chyba trochę Ci nie wyszły. Wygląda dość dziwnie: czerwień, żółć i jakieś zielonkawe odcienie. Reszta jak zwykle fajna, zwłaszcza pomysł z mieczem wystającym poza podstawkę. Niby nic szczególnego, ale większość ludzi sztywno trzyma się granic ramki/ podstawki i broń Boże cokolwiek poza to wysunąć.
OdpowiedzUsuńPrawdziwy ogień, widać ten ruch. Co do cieniowania, z doświadczenia, którego Tobie nie brakuje również, wiem że zielony podniszczony płaszcz najlepiej wygląda rozjaśniony błękitno-szarym. Gratulacje
OdpowiedzUsuńNie używałam żadnych zimnych odcieni, właśnie po to, żeby nie zgubić ruchu. Natomiast zgodzę się, że ostatnie, najwyższe, żółcie na płaszczu są zbyt ostre w stosunku do warstw głębszych. Następnym razem mam nadzieję zrobić to lepiej.
OdpowiedzUsuń