Byłam tam, w kurorcie Sharm-el-Sheikh, przez parę dni. Plus objazdowa wycieczka wokół piramid, do Kairu, taka typowa turystyczna sieczka. Plus przylot i odlot z lotniska w Sharmie.
Nigdy więcej.
Nie odnajduję się w "kolonialnym" podziale - biali sahibowie w klimatyzowanych hotelach i czarni tubylcy na ulicach. Dwa światy, kompletnie bez połączenia. Z drugiej strony - miejscowi, nawet ci, którzy z racji zawodu muszą się kontaktować z turystami, mają w sobie mnóstwo pogardy. Tak trochę: "ty jesteś biały i masz pieniądze, ale to ja jestem dziedzicem 40 wieków cywilizacji. Twoi przodkowie, biała świnio, siedzieli jeszcze na drzewach, gdy moi budowali piramidy".
A turyści? W nosie mają to wszystko, co tuż poza hotelem. Miejscowych, ich tradycję, życie, problemy. Płacą za słońce, nie za czarne małpy na ulicach.
Fatalnie się tam czułam. Z własnej woli nie wrócę tam nigdy.
Złośliwa scenka z udziałem złośliwego małża od Scibora. Figurka w skali 1.35.
No tak , ale taki małż na patelni ....duuuża rzecz ;)) !!!!
OdpowiedzUsuńSama scenka super !!!!!
EEEEEEE...
OdpowiedzUsuńNie przesadzaj Kasiu...
Były też ciekawe momenty...
Na przykład doświadczenie obecności w Kairze na kilka dni przed obaleniem Mubaraka. I to napięcie na placu Tahrir... I przewodnik, który zamiast opowiadać o mieście, zachęcał turystów do trzykrotnego powtórzenia "Allahu akbar"... :D
I wreszcie dwaj umazani krwią poprzednich ofiar rzezacy rytualni, którzy "na trzeciego" wieźli skuterem barana. Pamiętasz ich podniecenie samym aktem zabijania? To czym tak chętnie się dzielili? To pouczające doświadczenia...
A poza tym, gdzie w Bałtyku mogłabyś podczas nurkowania popatrzeć głęboko w oczy rekinowi. (Który nota bene dwa dni później pożarł na plaży obok dwoje Niemców)
Fajnie było...
Nie no, jasne, momenty były ;)
OdpowiedzUsuńPouczające to wszystko było, i to mocno. Masz rację. I przejście przez salę w muzeum w Kairze, gdzie eksponowano mumie: przecież to był cmentarz. Ze zmarłych ludzi zrobiono widowisko.
Co nie zmienia faktu, że Egiptu nienawidzę.
A rekin wcale nie wiadomo, czy był ten sam ;)
Ten sam. Jestem pewny. Świadkowie zeznawał, że uśmiechał się tak samo
OdpowiedzUsuńAch te słowniki w telefonach... mało być: "zeznawali"
UsuńJeśli zjadł dwoje Niemców, to wierzę, że był ten sam!
OdpowiedzUsuńNie bał się udławienia ani niestrawności. ..