Okręcik w paski.
Włoskie okręty mają w sobie coś elfiego. Taką delikatną kruchość, nieużytkowe piękno, elegancję i smak. Mają to najczęściej kosztem skuteczności i siły przetrwania, niestety. Ślicznie się na nie patrzy.
Historia klasy
Wstępna refleksja - to jest Niko. I to w zasadzie wszystko tłumaczy. Najwyższa klasa w modelarstwie.
Instrukcja. W sumie raptem 2 stroniczki, ale to jest korweta, mały okręt, nie gruby pancernik. Tu się nie ma co rozpędzać.
Kadłub. Do wyboru full hull i waterline, całość ładnie dzielona, równa, czysta. Mnie rzecz jasna interesuje waterline, jak zwykle.
Duże elementy architektury, czyli komin i mostek. Strasznie to wielkie mi się wydaje, ale ja jestem przyzwyczajona do skali 1/700. A mostek ma wnętrze!
I po kolei woreczki z drobiazgiem. Niby niedużo, a dużo. To jest Niko...
Rozczuliła mnie płaskodenna robocza krypa. Naprawdę.
Druciki na maszty i kalka. Kalka trochę mnie niepokoi, jakaś taka błyszcząca jest.
Blaszki. Jedna z relingiem, druga z resztą. Mniam...
Koncepcję ustawienia też już mam:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz