Korwety przeciwpodwodne klasy Mucha
Rosyjski skrzydlaty wynalazek. Cudaczny w kształcie jak wiele produktów radzieckiej myśli technicznej.
Historia typu na wewnętrznej stronie okładki - po ukraińsku. Na końcu zeszytu dostajemy to samo po rosyjsku.
Rysunki montażowe. Jest ich miliard a imię ich Legion.
Gdy kartkowałam zeszyt, przeraziłam się, czemu tyle ich jest, skoro okręcik maluśki i - sądząc z okładki - raczej prostej konstrukcji. Potem się przecież przyjrzałam i zaskoczyłam, że każdy element, moduł, etap - są rozrysowane łopatologicznie step by step. I chyba mi się to zaczęło podobać, choć trzeba będzie montażu nawertować się zeszyt, żeby znaleźć to, co trzeba.
A szablonów też są dwie strony. Grubo. Choć w przypadku rosyjskich okrętów akurat ma to mocne uzasadnienie - na "ruskach" zawsze jest mnóstwo przeszkadzajek i potykaczy.
Rosyjskojęzyczny opis z tylnej strony okładki.
A na kredowej rozkładówce w środku - niespodzianka. Rendery nadbudówki, uzbrojenia i całego okrętu. O jak miło...
Arkusze z częściami. Rysunków jest 14 arkuszy + 2 szablonów, części - 9,5 (połowa jednego z arkuszy to zapasy kolorów).
Druk częściowo dwustronny, karton dość gruby ale gładki, niektóre części drukowane na offsecie.
I niby wszystko w porządku, ale... ta czerwień jest koszmarna!
OK, ja i tak będę budować model malowany, więc mie to ryba, że tak powiem kolokwialnie. Ale daje po oczach, oj daje.
Szary i brąz są w porządku.
Zespoły ładnie pogrupowane, odkreślone liniami. Miło.
Jako że to wodolocik, więc ma skomplikowaną część podwodną. I strasznie dużo śrub ;)
Śruby wydrukowane na żółto, żadnych metalików, w czym lubuje się Orel. Whatever. Se pomaluję.
Można jeszcze do tego ustrojstwa dokupić detale fototrawione, zawierające przede wszystkim elementy klasycznego radzieckiego kratownicowego masztu. Myślę że warto zainwestować.
Wyglądaja tak:
Zanosi się na naprawdę niezły kawał modelarstwa
OdpowiedzUsuń