Jakiś czas później powiedział mi jeszcze: bałem się, że naprawdę weszlibyśmy na Prostą Ścieżkę, i naprawdę musielibyśmy pójść nią aż do samego końca. Bo z Prostej Ścieżki już nie da się zawrócić.
To bardziej baśń niż klasyczna opowieść. Baśń o pięknym okręcie, przed którym kiedyś tak właśnie otworzyła się Prosta Ścieżka, i który odważył się na nią wpłynąć. I co było dalej, nie wie już nikt.
Wybrałam do tej baśni HMS Vegę, bo jest okrętem ślicznym, takim trochę "nie-z-tego-świata", delikatnym i zamyślonym. Tak przynajmniej wygląda w moich oczach.
Relację robiłam tutaj.
Okręcik jest oczywiście papierowy i oczywiście w skali 1/400.
Przede wszystkim, to wzburzone morze jest kapitalne! Bardzo podobają mi się Twoje kompozycje, które często wychodzą poza standardową ramkę.
OdpowiedzUsuńOglądając fotki ma się wrażenie, że z monitora zaraz chlupnie woda...
A żeby nie było zbyt miło, to przede wszystkim okręt w cieżkim sztormie, ale... pokład suchutki jak pieprz. Druga sprawa, że przy takiej pogodzie nikt przy zdrowych zmysłach nie spaceruje po pokładzie, a już na pewno nie na dziobie. Tych dwoch delikwentów na dziobie to już lekka przesada :)/m.
Co do mokrego pokładu, to święta racja. Poprawię. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażeniem zarówno okrętu, jak i opisu towarzyszącemu jego powstaniu - bardzo poetyckiemu, pięknemu. Jest Pani niezwykle, wszechstronnie uzdolniona! Już nie mogę się doczekać kiedy Pani napisze coś dłuższego!Pozdrawiam serdecznie! J.Ch.
OdpowiedzUsuńA czy jest jakaś szansa na dłuższą zajawkę dot. Rzeczypospolitej Konfederacyjnej? Brzmi ciekawie... :) /m.
OdpowiedzUsuńFederacyjną ;) Żadnych konfederacji!
OdpowiedzUsuńMam już kilka tysięcy stron historii tamtego świata, trochę tekstów "podręcznikowych", trochę powieściowych. I wciąż pracuję nad nowymi :)
Upppssss... Sorry za wielki nietakt dyplomatyczny! :)/m.
OdpowiedzUsuń