Kolejna charakterna gęba...
Tym razem chłopak tak pomalowany, że aż strach byłoby go spotkać na ulicy. Rzeźba jest dużo łagodniejsza, i jak zwykle w przypadku Younga - otwarta, pozwalająca malarzowi na niemal dowolną interpretację.
Detale jak zwykle pyszne. Trochę dziwne wrażenie robi "oddzielna", pozbawiona przedramienia, lewa dłoń, zaciśnięta na pasku spadochronowej torby.
No i gęba - twarda i zawzięta, ale nie taka zakapiorska jak na boxarcie.
Lubię Youngi. No lubię. No co ja za to mogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz