Te, które dziś prezentuję, mają daty zrobienia zdjęć z 2006 r. - ale pamiętam, że już wtedy były starsze od Sukiennic. Jak widać - głównie plastikowe Dragony robione wg pudełka, nawet nie zmieniałam im łebków. Trochę żywicy, ale bez szału.
Jakieś eksperymenty z paskami papieru w roli zapinek do hełmów, jakieś przedzikie podstawki... ech.
Dawno już ich nie mam.
Skala 1/35.
"nawet nie zmieniałam im łebków" - i to chyba mówi najwięcej...!
OdpowiedzUsuńJako, że obecnie pierwszy i podstawowy zabieg w tuteszej pracowni chirurgii plastycznej to najczęściej dekapitacja!
...to tak tylko, gdyby komuś przyszło do głowy pójść, dać się upiększyć, troszeczkę...!
:-)
zezowaty panzerfaustnik wymiata :D
OdpowiedzUsuńJest i moim idolem.
OdpowiedzUsuń