wtorek, 20 marca 2018

HMS Vindictive

Cudak nad cudaki.

Jeden z najcudaczniejszych okrętów, jakie kiedykolwiek budowałam. Wczesny lotniskowiec przebudowany z regularnego krążownika, z dwupłatami na pokładach, do tego malowany w wielobarwny kamuflaż dazzle. Skomplikowana konstrukcja kratownicy podpierającej pokład startowy, masa ciekawych rozwiązań. Do tego mój ukochany Brytol.

Genialnie zaprojektowany, choć w sumie bardzo trudny model naszej polskiej firmy AJM Models. Trudny z racji skomplikowania, zdetalowania, a i bardzo małych "luzów" na ewentualne błędy w budowie. Żywica + blachy (dużo blach!), skala 1/700.

Sterowiec dodany trochę jako fun. Brytyjczycy owszem testowali sterowce na lotniskowcach, ale małe, i szybko zrezygnowali. Ale pomysły mieli. Mój bazuje na tym, o, rysunku:


Nie przebudowywałam Vindictiva pod kątem zrobienia z niego "pływającego masztu cumowniczego". Poza tym nie udało mi się zamocować sterowca "w powietrzu" - okazał się za ciężki, złamał mi maszt itd. Musiałam zaposiłkować się patykiem, niestety.

Kot siedzi na "flycatcherze" na końcu pokładu startowego i jest generalnie szary.

Skala 1/700. Sterowiec - Mark I Models, 1/720.


































5 komentarzy:

  1. Very, very impressive! Museum quality.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowita scenka.
    Piękne modele...
    I jak ja mam niby teraz wrócić do... "Nurka" mikrusa :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duże bywa męczące. Mikrusowate przywraca wiarę w proporcje :)

      Usuń
  3. A samoloty były w zestawie czy osobno nabyte?

    OdpowiedzUsuń
  4. a były. Acz można je też dokupić osobno.
    Spoza zestawu jest tylko zeppelin. I załoga okrętu wraz z Kotem.

    OdpowiedzUsuń