Pyszności.
To druga (z trzech) części wielkiej figurkowej dioramy, przedstawiającej króla Mitrydatesa w bitwie pod Tigranocertą. Bitwa może być zresztą dowolna z tamtej epoki; król też ma, jak wiem, dwie wymienne głowy i wcale nie musi przedstawiać Mitrydatesa.
Pierwszej części na razie nie mam, trzecia jeszcze nie wyszła.
Przyszło w sporym, twardym, świetnie zabezpieczonym pudle.
Rys historyczny, certyfikat autentyczności, dwa zdjęcia złożonej dioramy:
Podstawka. W dwóch pasujących do siebie kawałkach, z miejscem na dołączenie kolejnych części. Sprytne.
Koń. Troszeńkę jest za nowoczesny, jak na moje oko, ale prawdę mówiąc nie za bardzo to razi. Rysunki np. na wazach pokazują zwierzęta nieduże, o sterczącej grzywie:
Z kolei wzrost starożytnych koni nieźle widać na tej mozaice - rzymskiej, z ok. IV wieku:
Koń powalonego katafrakta jest większy i masywniejszy, i ma śliczną długą grzywę. Ale niech będzie. Nie wygląda to źle.
Mięśnie rzeźbione ma pięknie. Przepięknie.
Jeździec odlany jest częściowo wraz z koniem (tyłek i prawa noga jak doklejone do siodła). To dobre rozwiązanie. Dzięki niemu unika się szczelin i "nieprawdziwości" całej sylwetki.
Reszta ludzika dzielona jest już mniej więcej tradycyjnie.
Ładne jak zwykle u Hugona detale:
I druga część dioramki, czyli zabijający konia rzymski legionista:
I ja teraz strasznie wszystkich przepraszam, ale pan legionista ma majtki. Tak, Rzymianie nosili coś na kształt majtek, nazywało się to (najczęściej) subligaculum. Rzymianie wręcz uważali, że nie wypada wyjść z domu bez bielizny. Dawno już wiem, że Hugo dba o detal historyczny i wszystkie swoje rzeźby starannie konsultuje ze znawcami; nie zmienia to faktu, że majtki są naprawdę urocze. Przyznam, że zrobiły mi dzień, gdy odpakowywałam przesyłkę.
Twarz. Fajna.
No i tyle na razie.
Już się malują rzecz jasna.
Czadowa sprawa !
OdpowiedzUsuń