Typowy brytyjski 10-działowy bryg z I połowy XIX wieku, z załogą ok. 150 osób. Dwa maszty, sporo żagli. Tu jako kartonowy model w skali 1/200, Wydawnictwo Orel z Ukrainy, plus dedykowane dodatki (wręgi, blachy, laserowy pokład). Plus drukowane 3D ludziki (z jakichś darmowych plików), plus rudy pies z Preisera, z kolejkowej skali N (1/160). Podstawka Coastal Kits.
Recenzowałam go tutaj i tutaj.
I tak, jak do tej pory byłam zagorzałą wielbicielką projektów Aleksandra Kustowa, tak po Pantaloonie trochę mi przeszło. Znaczy zaprojektowane są dobrze, sklejają się bezproblemowo, technicznie bez zarzutu. Ale - widziałam to też na innych jego okrętach - Kustow upraszcza. W taki bezsensowny czasem sposób upraszcza. I nie zasygnalizuje, że coś zostało uproszczone, gdyby marudny modelarz preferował wersję bogatszą.
Po drugie - Kustow jest wyznawcą zasady "paper only", co skutkuje aż takimi - moim zdaniem - absurdami, jak zwijanie rejek z kilku walców i ostrosłupów, czy imitowanie wytyków za pomocą pasków kartonu. I tak, ja wiem, że z papieru da się nawet relingi wydziubdziać, ale jakoś mnie to nie kręci. I tłumaczenie tych papierowych dziwactw Kustowa na technikę lepiej wyglądającą też potrafi zjeść sporo nerwów.
Po trzecie i ostatnie wreszcie - mam wrażenie, że Kustow nie rozumie żaglowców. Kazali zaprojektować (zamówili), to zaprojektował. Ale jakoś bez serca. I to trochę w tym projekcie też widać.
No ale. Się przysiadło, się zbudowało, się ma na prezent dla koleżanki.
Enjoy.
Mimo tych "narzekań" na projektanta efekt końcowy wbija w fotel
OdpowiedzUsuńPełna zgoda z poprzednikiem : Oj wbija !!!!
OdpowiedzUsuń