Zbudowany w Modlinie w 1931 roku, pełnił służbę celno-dozorową na Bałtyku. We wrześniu 1939 zmobilizowany, działał na Helu, woził rannych z Helu do Oksywia. W jeden z tych rejsów zabrała się i moja babcia, podówczas 19-letnia pielęgniarka, od początku działań biorąca udział w obronie Helu. Około 19 września z ostatnim transportem rannych wróciła do Gdyni, unikając w ten sposób niemieckiej niewoli.
1 października 1939, gdy już wiadomo było, że i Hel na koniec będzie musiał się poddać, grupka oficerów postanowiła podjąć próbę przedarcia się do neutralnej Szwecji. Na maleńki kuterek weszło ich w sumie 15; nocą cichcem wypłynęli z Helu i wskroś niemieckiej blokady przekradli się na drugą stronę Bałtyku. Tam dali się internować; "Batory" spędził następne lata przycumowany do burty "Daru Pomorza", po wojnie wrócił do kraju, by podjąć swoją patrolowo-dozorową służbę.
Potem, po wielu latach, już jako wrak stanął na Helu, zaniedbany i coraz bardziej niszczejący. Dopiero ostatnio, w kwietniu 2012, podjęto decyzję o odbudowie kutra i przetransportowano go do Gdyni. Stanie w Muzeum Marynarki Wojennej.
Mały, dzielny okręcik: zasłużył na dobry los.
Zbudowałam go z kartonowej wycinanki WIR Kartonowa Flota, przeskalowanej z 1/300 do 1/400. We własnym zakresie uzupełniłam o relingi, reflektor, załogę i Kota. Jako baza posłużył mi obraz Adama Werki, przedstawiający "Batorego" w szybkim marszu po wzburzonym Bałtyku.
Na początek - KOT:
I reszta okrętu:
Modelik piękny. Co do decyzji ratowania "Batorego", to zapadła ona w 2009 kiedy wiceadmirał Karweta podjął decyzje o odbetonowaniu i przekazaniu jednostki do muzeum MW.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń