środa, 9 maja 2012

Recenzja - trałowiec "Mina", kuter "MO-4" - BM, skala 1/200

Te dwa karaluchy kupiłam sobie już dość dawno, na zeszłorocznym WSMK bodajże, ale wciąż jeszcze czekają na nożyczki...

Karaluchy to dwa typowe "konie robocze" Floty Czerwonej w latach 1941-45, czyli trałowiec i uzbrojony kuter. Oba, choć przedstawiają konkretne jednostki, są raczej reprezentantami swoich typów, bez problemu można je przebudować (czy nawet jedynie przemalować) na inne z serii.

Rys historyczny (po rosyjsku):
Rysunki - dużo ich, same rendery, szare, średnio wyraźne. Choć widywałam już gorsze (w sensie trudniej czytelne).


Wręgi i szablony. Tych ostatnich całkiem sporo - lubię tak:

I arkusze z częściami, wydrukowane na gładkim, miękkim, miłym kartonie. Arkuszy jest w sumie 4, ale czego oczekiwać od dwóch malutkich okręcików? Druk miejscami dwustronny, kolory akceptowalne, nawet pokład nie wydaje mi się zbyt żółty. Śruby drukowane na żółto, nie metalizowane.


W jednym z ostatnich numerów "Okrętów" ukazał się artykuł Wawrzyńca Markowskiego "Zatopić Stalina!" W grudniu 1941 z odciętego przez Niemców Półwyspu Hanko próbowano - na pasażerskim turbinowcu "Iosif Stalin" - ewakuować kilka tysięcy żołnierzy. Eskortę stanowiły właśnie trałowce z rodziny "Miny" i kutry typu MO-4 (o znanych numerach burtowych). Ewakuacja udała się częściowo: "Iosif Stalin" wprawdzie zatonął, ale trałowce, kutry i inne drobnoustroje uratowały i wywiozły sporo ludzi. Od dawna myślę, że mógłby to być ciekawy temat morskiej dioramki...

Oczywiście w skali 1/400 :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz