wtorek, 18 lutego 2014

Obcy sprzęt w polskich barwach: PzIV

A ot, taki cudaczek od Victoriusa.


Koniec wojny nie przyniósł dla Polski wolności. Jeden okupant został zastąpiony drugim. I choć społeczeństwo ochotnie wzięło się za odbudowę kraju, nowy ustrój wprowadzany był przy wtórze strzałów, odgłosu szpadli w ciemną noc gdzieś pod murem, czy w innym zapomnianym miejscu oraz strachu przed panoszącym się bezpieczeństwem.
Odbudować trzeba było wszystko, wojsko też. Plany były ogromne, ale bardzo szybko trzeba było je zweryfikować z powodów, które dla większości ludzi są nie do uwierzenia – brak sprzętu. ZSRR kazało sobie słono płacić za każdy dostarczony pojazd. Ich „bratnia” pomoc była tylko propagandowa i była takich samych kłamstwem jak wyniki referendum które jak wiemy zostały sfałszowane aby nasz Kraj mógł być socjalistyczny.
Każdy pojazd, każdy czołg znaleziony na licznych przecież polach bitew w Polsce był przeglądany przez mechaników. Stąd tak liczne mariaże starych kadłubów T-34 z nowymi wieżami. Nie gardzono także sprzętem niemieckim. Sporo go było w użyciu w jednostkach polskich jeszcze do 1946-47 roku. Stug 40, Hetzery, Panzery IV.
To jeden z nich. Hipotetyczny wygląd. Można potraktować jako wskaźnik „bratniej” pomocy i ofiarności polskich mechaników.
Nie dajmy się zwieść przyjaznej legendzie PRL. Bo chociaż odzyskaliśmy już niepodległość, to wielu decydentów mentalnie jest uzależnionych od obcych kurateli co owocuje takimi a nie innymi wydarzeniami w naszym kraju.

Italeri, 1/35, lufy RB, czołgista z Tamiyi

Malowanie: 3 szkolny pułk czołgów, Modlin 1946.


1 komentarz:

  1. No cóż, każdy za pomoc kazał sobie płacić. Chyba tylko Francja "dług", chyba wdzięczności, nam anulowała. Dobry wujek Sam już taki dobry dla nas nie był:)
    Ale modelik fajny, jak wszystkie "czwóreczki" bez czarnych krzyży na wieży.

    OdpowiedzUsuń