Dziś praca Dextera. Dzięki, brat!!!
Figurka wpadła mi w oko, bo ma sporo różnych detali i trafiła pod pędzel.
Przy malowaniu okazało się, że te detale to istne SF. Jakieś blachy nie
trzymające się kupy, zwisające kawałki blachy na sznurkach...
co to
jest?
Pierwsze skojarzenia - Pan Gienek z pobliskiej złomowni. Potem, na spokojnie jakoś tak mi wpadła w myśl postać chyba Śmierci z Silet Hill.
Taki gość w głupim, spiczastym czymś. Zupełnie niewygodny strój pomalowałem na ciężkie złoto. Jako że miecz użyłem kiedyś do Thorina, to w łapę włożyłem mojej postaci przerobionego mausera. Tu posiłkowałem się filmem Constantine. I powstało coś co można powiedzieć jest skrzyżowaniem wiedźmina z egzorcystą.
JMD, 54 mm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz