Dama ze ślimakiem.
Czy raczej ślimónem - ślimón to u mnie w rodzinie Wielki Ślimak. Nie wiem, czemu tak.
Jakże ja lubię takie klimaty...
Boczek pudełka z opisem popiersia:
Części. Znaczy część. Jedna. I kartka z certyfikatem.
Tak w największym skrócie: boxartowe malowanie kompletnie do mnie nie przemawia. Jest przekombinowane, również w photoshopie, historia niespójna. Rzeźba mówi o nieco może zdziwaczałej, z kościami dobrej starowince, przytulającej bezdomne ślimaki - a malowanie wali po oczach starą czarownicą zombiaczką, która tego biednego ślimaka zaraz bezmyślnie zagryzie.
Ech.
Trzeba będzie temu jakoś zaradzić, c'nie?
Czad !
OdpowiedzUsuń