Kartonowy żaglowczyk. Śliczny taki.
To jest takie słodkie maleństwo. No.
Nie ma toto nawet swojego biogramu w anglojęzycznej wikipedii. Ot, mały kuterek, jakich wtedy setki pływały.
Narysował tę śliczność Tomasz Weremko a wydało Modelarstwo Okrętowe. Teraz Tomek ma już swoje Wydawnictwo Seahorse i tam też można Fly'a kupić. Ja miałam go z dawien dawna na półce, kupionego razem z MO właśnie. Teraz dokupiłam tylko drobne przydasie.
Opis budowy i rysunki:
Tomkowa relacja z budowy prototypu:
Fly ma uroczy, krótki a gruby pokład, idealnie wielkości dłoni:
Jakiś czas wcześniej w MO ukazały się plany Fly'a, rysowane przez znawcę tematu, Krzysztofa Gerlacha:
Opis ożaglowania. Cymesik. Pozwoli na prawidłowe ożaglowanie modelu.
Same rysunki to dwa arkusze formatu A0. Nie reprodukuję całości, żeby nie naruszać praw autorskich Autora i Wydawcy.
No i teraz przydasie. Ponieważ Fly wyszedł jeszcze przed powstaniem Seahorse'a, więc i dodatków do niego jest niewiele. W sumie to wręgi i bloczki, i koniec.
Wręgi kupiłam, bloczków (do sklejania, preszpanowych) nie. Za to wybrałam z oferty Seahorse'a bloczki i jufersy żywiczne, knagi i również żywiczne armaty. Te ostatnie to z zestawu do Armed Virginia Sloopa, ale sorry, to dokładnie te same 3-funtówki i falkonety.
Patyczki na maszty mam jakieś stare zapasowe, też chyba od Sloopa, żagle sobie narysuję na czystym płócienku. Zresztą mój aktualny pomysł na Fly'a obejmuje tylko część żagli, resztę zamierzam zrefować.
Kolejny przydaś to raport z budowy Fly'a, też z MO.
Trochę tylko nie wiem, skąd Autor relacji wziął wiosła. Znaczy tak, Fly ma w nadburciach dziury na przeciągnięcie wioseł, ale na planach ani w wycinance ich nie ma. Jak mnie trzepnie głupawka, to może prześledzę trop wioseł i może też je zamocuję. Choć nie wiem, czy w pozycji roboczej, czy złożone na i tak zatłoczonym pokładzie.
Nie pasuje mi też w tej relacji, że jej Autor zdecydował się rozłożyć wszystkie żagle. To raczej wersja fantasy, co dokładnie jest opisane w artykule Gerlacha. Przy czym ja się nie czepiam wykonania, ja tylko marudzę, że to raczej nie do końca realistyczne. Bo sam model - miód.
Wkrótce pewnie zabiorę się za mojego Fly'a, mam nadzieję.
Cud, miód, malina!
OdpowiedzUsuń